Ada B. 04.09.2007 00:57

Szczęść Boże!
Bardzo dziękuję za trud Odpowiadającego i za to, że jest taka strona.
Mój problem, dotyczy przebaczenia.
Wiem, że powinnam przebaczać, tym, którzy mnie skrzywdzili i to niezależnie od tego, jak wielka jest to krzywda, lecz czy wybaczjąc komuś ewidentną krzywdę i wykroczenie moralne (tak, jakby nic się nie stało) nie utwierdzam tej osoby w przekonaniu, że nic złego nie uczyniła?

Pan Jezus zapowiedział, że przy sądzie ostatecznym rozliczy nas z miłości (myślę, że kochać kogoś, to chcieć jego dobra a najwyższym dobrem dla każdego człowieka - chrześcijanina jest zbawienie, wieczne szczęście z Bogiem) czy zatem, gdy bezwarunkowo, bez skruchy ze strony osoby, która wyrządziła mi zło, ja jej wybaczam, czy to nie będzie prowadzić do tego, że ta osoba nadal będzie mnie krzywdzić a tym samym popełniać zło moralne (czyli grzech)?

Pan Jezus umierając prosił Ojca: "Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" - a jeśliby wiedzieli, bo studiowali teologię moralną?
Bardzo proszę o refleksję na ten temat.
Serdecznie pozdrawiam i życzę światła Ducha Świętego i opieki Bożej.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Odpowiedź:

No tak... Nie brakuje dziś takich, którzy przebaczenie obwarowali by tyloma niemożliwymi do spełnienia warunkami, ze gdyby sie do nich stosować, to pewnie byśmy sie już dawno pozabijali...

Przebaczenie nigdy nie jest grzechem. Nawet jeśli wybacza się komuś, kto nie wyraża skruchy. Ostatecznym sędzią i mścicielem zła jest bowiem Bóg. I to przed Nim odpowie każdy winowajca. Czasem nie ma zresztą innego sensownego wyjścia, jak zostawić sprawę pomście Bożej. Złem byłoby tylko zezwalanie na grzech bliźniego; gdyby przebaczanie wynikało z pobłażliwości wobec zła, a nie z troski o dobro krzywdzącego. Zwłaszcza gdy chodzi o wielkie zło, a nie drobiazgi...

Na czym polega różnica? W ocenie sytuacji trzeba kierować się cnotą roztropności. Choćby w kwestii wielkości krzywdy. Ale warto też zwrócić uwagę na coś innego: jeśli poważna krzywda trwa, wtedy należy dołożyć starań, by sytuację naprawić. Dla dobra krzywdziciela. Jeśli jednak chodzi o historie dawno przebrzmiałe, wtedy nie ma sensu ciągle do nich wracać. A ewentualne karanie można (często nawet trzeba) zostawić Bogu...

Ważne wydaje się jeszcze jedno: by o przebaczeniu lub jego braku decydował sam pokrzywdzony, a nie jego "adwokaci". Dziwnie sie patrzy na sytuacje, w których ktoś żąda przeprosin za nie swoje krzywdy....

Proszę zajrzeć jeszcze, co na temat przebaczenia mówił niegdyś Jan Paweł II TUTAJ oraz inni - TUTAJ czy TUTAJ

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg