bannn 04.08.2007 19:45

Otóż mam pewien problem. Byłem do spowiedzi kilka dni temu, potem za dwa dni znowu i dziś na drugi dzień po spowiedzi mam wątpliwości co do łaski we mnie. Bo wiem, ze naturalne są myśli nieczyste kiedy przechodzą przez głowę, ale często miewam wątpliwości, czy już nie było akceptacji, grzechu ciężkiego. Miałem dzisiaj znów takie wątpliwości, ale doszedłem do wniosku, ze nie chciałem tego lecz jest jeden przypadek taki: Szedłem sobie i rozmyślałem nad zupełnie czystymi sprawami, kiedy zaczęło sie skojarzenie nieczyste (wywołał je koszyk, który uderzał w moją nogę), nie wywołało to żadnej myśli podniecającej podniecenie też było tak małe, ze je zignorowałem (mam wątpliwości czy wogóle wtedy wystąpiło podniecenie) jednak zajęty sprawą, o której rozmyślałem nie usunąłem przyczyny tego skojarzenia, po prostu szedłem i coś mi sie tam plątało, później,dosłownie niecałą minute potem usunąłem to, ale zaczęły się wyrzuty, boje się, że coś w tym jest bo nie chcą one (wyrzuty) ustąpić (w wcześniejszych sprawach bo przemyśleniu ustąpiły).

Mam właśnie pytanie kiedy zachodzi granica akceptacji? Czy jak jestem zajęty czymś innym to wtedy mogę mówić o nie pełnej świadomości? Czy jak cały czas walczę z tymi myślami, skojarzeniami, podnieceniami, to mogę interpretować sytuacje wątpliwe na swoja korzyść? Czy konieczne jest pytanie spowiednika, (wczoraj byłem do spowiedzi, chciałem się dopytać, a spowiednik zadał mi pokutę bez pouczenia i udzielił rozgrzeszenia). Czy w wątpliwościach można w końcu przyjmować Komunie czy nie (raz piszą, że tak, raz, że nie, nie jestem osoba o sumieniu skrupulanckim, chociaż często widzę w sobie jakieś tego zaczątki). Proszę o szybką odpowiedź

Odpowiedź:

Akceptacja zaczyna się, gdy wyraźnie mówisz: chcę tej myśli. Kiedy ją odrzucasz, a ona wraca trudno mówić o akceptacji. Trudno mówić też o akceptacji, gdy jesteś zajęty czymś innym, a ta myśl pojawia sie gdzieś w tle...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg