aga
11.07.2007 23:59
1. Wierzymy, że Bóg chce dla nas jak najlepiej I nikogo z góry nie przeznacza na potępienie. Ale przecież jest wszechwiedzący I wie że co wybierze konkretny człowiek np. wsłuchując się w jedną z niedzielnych Ewangelii usłyszałam, że Jezus mówił do swoich uczniów że ich imiona są już zapisane w niebie, możemy więc domyślać się że przychodząc na świat z góry nam jest pisane niebo albo piekło. Czy nie możemy sobie zadać pytania po co Bóg stwarzał człowieka wiedząc że daje mu wolną wolę I pozwala w ten sposób na to, żeby ten ktoś wybrał piekło. Przecież jeśli Bóg nie stwarza jakiegoś człowieka to nie musi dawać mu wolnej woli bo on by wtedy przecież wcale nie istniał. Dlaczego nie uznać że nieistnienie jest lepsze od istnienia w piekle. Przypomniały mi się też słowa innej Ewangelii, kiedy to Jezus powiedział, że byłoby lepiej aby ten kto Go zdradzi wcale się nie narodził, ale przecież to Bóg\Jezus pozwolił na to aby narodził się Judasz I to przez jego zdradę Jezus umarł na krzyżu I tym samym zbawił świat. Czy w tym momencie Jezus nie przeczy samemu sobie?
2. Na jednym z forów internetowych dotyczących aborcji ktoś przytoczył cytat z Biblii:
Za podniesienie ręki na rodzica- kara śmierci,
za uderzenie człowieka- kara śmierci,
za uderzenie kobiety, tak, że poroni- grzywna!!!
Czy na podstawie tego cytatu nie można wywnioskować, że zycie płodu nie jest stawiane na równi z żywym człowiekiem albo kiedy kobieta jest w ciąży a jej życie jest zagrożone to wówczas życie kobiety jest ważniejsze?
3. Jeśli jest taka sytuacja, że na lekcji polskiego omawiany jest jakiś utwór literacki w którym występuje negatywna wizja Boga albo po prostu trwa dyskusja na temat samego Boga to czy grzechem będzie wtrącenie jakichś osobistych wątpliwości do tej dyskusji w stosunku do Boga np. że być może Bóg jest okrutny i manipuluje ludźmi będzie bluźnierstwem, grzechem?
Odpowiedź:
1. Gdy przychodzimy na świat Bóg wie, co wybierzemy. Ale nie znaczy, że nas do takich czy innych wyborów zmusza. Bóg wie co wybierzemy, ale my mamy wolną wolę.
Dlaczego tworzy ludzi, o których wie, że się potępią? Pomijając już fakt, o którym piszesz (że widocznie istnienie samo w sobie jest wartościowe i lepsze od nieistnienia)musimy jeszcze pamiętać, że tak naprawdę nie wiemy czy i ile osób będzie potępionych. Kościół o nikim nie orzeka, ze znalazł się w piekle. Potępienie jest realną możliwością dla człowieka wybierającego zło. Ale Bóg chce zbawienia każdego. Możemy mieć nadzieję, że znajdzie jakiś sposób na ludzi ciągle jego ofertę odrzucających. Jaki będzie bilans dowiemy się w dzień Sądu Ostatecznego...
W kwestii Judasza... Nie musimy wypowiedzi Jezusa, ze lepiej dla Judasza by było, gdyby sie nie narodził, rozumieć jako stwierdzenia, że został on potępiony. Zwróć uwagę, że jego imię stało się synonimem wszelkiej zdrady. To straszna kara. A wypowiedź Jezusa możemy potraktować jako hiperbolę przesadę), ukazującą jej wielkość...
2. Najpierw sprawdź, czy gdziekolwiek w Starym Testamencie przewidywano karę śmierci za uderzenie człowieka (zobacz 21 rozdział Księgi Wyjścia). No, chyba że chodzi o przedpotopowego Lameka. Stary Testament skłonny był raczej stosować zasadę "oko za oko, a ząb za ząb"...
Stary Testament mógł życie człowieka przed narodzeniem traktować inaczej, niż my dzisiaj. Podobnie jak chrześcijanie żyjący przed rozkwitem współczesnej biologii (choć tak nie robili). Nam, świadomym, ze od poczęcia chodzi o człowieka, tak robić nie wolno.
Zauważ też taki drobiazg: w Wj 21, 22 napisano: "Gdyby mężczyźni bijąc się uderzyli kobietę brzemienną powodując poronienie, ale bez jakiejkolwiek szkody, to winny zostanie ukarany grzywną, jaką na nich nałoży mąż tej kobiety, i wypłaci ją za pośrednictwem sędziów polubownych". To nie jest umyślne spowodowanie śmierci. To wypadek przy bójce między mężczyznami. Prawo nawet wobec zabójstwa w afekcie było łagodniejsze, cóż dopiero wobec zabójstwa nieumyślnego (zob. Wj 21, 12-14)...
3. Mówienie źle o Bogu jest grzechem. Konkretnie bluźnierstwem (to grzech przeciwko II przykazaniu). Przedstawianie wątpliwości - nie.
J.