aga
07.03.2007 08:44
1. Czy rozmawianie z innymi o seksie jest grzechem?
2. Co należy rozumieć jako nieprzyzwoite myśli? Czy grzechem jest jeśli nachodzą mnie wyobrażenia dotyczące współżycia seksualnego czy grzech pojawia się dopiero w momencie kiedy pojawia się podniecenie seksualne a ja się na nie godzę? Czy same myśli dotyczące współżycia też są grzechem?
3. Rozumiem, że nieprzyzwoite dowcipy są grzechem, ale czy grzechem są również jakiekolwiek żarty, które mają zabarwienie seksualne? Nie mówię tu o jakimś wywoływaniu podniecenia czy pogardliwym odnoszeniu się o seksualności, ale o zwykłej rozmowie, w której występuje jakieś nawiązanie do sfery seksualnej, bo nie wiem czy to też nie jest niewłaściwe a zdarza się dość często w rozmowach dzieci, młodzieży czy nawet dorosłych.
Odpowiedź:
1. To zależy z kim i jak się rozmawia. Jeśli ze swoi mężem czy żoną, to nie. Jeśli z kimś innym, ale z zachowaniem należnego szacunku dla spraw płciowych (np. gdy komuś potrzebne jest w tych sprawach uświadomienie) to też nie. Jeśli po to, by wzbudzić podniecenie seksualne, to jeśli rzecz nie dotyczy męża czy żony to na pewno tak.
2. W teologii moralnej rozróznia sie w tej kwestii trzy sprawy. Przytoczmy jedną z wcześniejszych odpowiedzi:
a) Myśli - są grzechem, jeśli są dobrowolnie podtrzymywane; ciężkim, jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo podniecenia, lekkim, gdy małe. Gdy myśl powstaje mimo woli, człowiek nawet na moment się nad nią zatrzyma, to grzechu nie ma.
b) Marzenia - to świadome i dobrowolne zatrzymywanie się z upodobaniem na wyobrażeniach nieczystych rzeczy (obrazów, czynów), bez chęci czynienia ich. Jest to grzech ciężki.
c) Pragnienia - to chęć, pożądanie popełnienia nieczystości. Także jest grzechem ciężkim, a jego złość zależy od tego, czego się pragnie.
3. Jest taki kawał, w którym bacę pytają jak to możliwe, że różne kobiety z różnych miejscowości, które ostatnio urodziły dzieci twierdzą, że to on jest ojcem. Baca odpowiada: "Wysoki Sądzie, ja mam rower".
Kawał ma niewątpliwie odniesienie do seksualności człowieka. Tyle że nijak nie wyśmiewa seksualności, nie deprecjonuje jej. Nie wzbudza też pożądania. Jego istota polega na zabawnym zestawieniu pytania sądu i zaskakującej, choć rzeczowej odpowiedzi pytanego. Trudno rozmowy, w których pojawiają sie tego typu odniesienia uznać za grzeszne.
W praktyce trzeba po prostu wziąć sprawę na wyczucie. Zazwyczaj pomaga nam w tym poczucie wstydu.
J.