Janek 08.09.2006 18:44
Jak to jest, jeśli moja żona, choc ja kochałem, mnie zostawiła po 5 latach i wybrała innego, wzieła z nim slub, to ja mam teraz jako młody mężczyzna żyć samotnie do końca życia??? Przecież ja mam dopiero 32 lata!!!! Mam ludzkie potrzeby...jestem normalnym facetem... Dlaczego i kto tego ode mnie wymaga, bym zył sam? Bóg, Kosciół? To dla nie jakis absurd. Nie rozumiem tego. Przypomina mi sie przypowieśc o synu marnotrawnym, poniewaz kiedy syn odszedł od ojca, to tak jak moja żona odeszła ode mnie, czyli umarła w sensie metaforycznym. Czekałem na nia 2 lata, ze wróci, ale ona wyszła za tamtego, woli go i nie mam na to żadnego wpływu .I mam życ jak mnich? Dostałem tylko przez to depresji. Kto mi pomoże? kto mi odpowie?