Janek 08.09.2006 18:44

Jak to jest, jeśli moja żona, choc ja kochałem, mnie zostawiła po 5 latach i wybrała innego, wzieła z nim slub, to ja mam teraz jako młody mężczyzna żyć samotnie do końca życia??? Przecież ja mam dopiero 32 lata!!!! Mam ludzkie potrzeby...jestem normalnym facetem... Dlaczego i kto tego ode mnie wymaga, bym zył sam? Bóg, Kosciół? To dla nie jakis absurd. Nie rozumiem tego. Przypomina mi sie przypowieśc o synu marnotrawnym, poniewaz kiedy syn odszedł od ojca, to tak jak moja żona odeszła ode mnie, czyli umarła w sensie metaforycznym. Czekałem na nia 2 lata, ze wróci, ale ona wyszła za tamtego, woli go i nie mam na to żadnego wpływu .I mam życ jak mnich? Dostałem tylko przez to depresji. Kto mi pomoże? kto mi odpowie?

Odpowiedź:

Małżeństwo zawiera się do końca życia. (któregoś ze współmałżonków). Kościół, wierny nauczaniu Chrystusa (np. Mk 10) nie uznaje rozwodów, a związanie się z kimś innym traktowane jest jak cudzołóstwo.

Może jest to dla Ciebie absurd. Ale nikt nie mówi, że bycie chrześcijaninem jest zawsze miłe ładne i przyjemne. Pan Jezus powiedział kiedyś (Mt 10, 38): Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien". Odejście żony to właśnie Twój krzyż. Możesz go wziąć albo odrzucić...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg