cierpiąca 24.05.2006 14:53
Mam 16 lat. Mój ojciec jest alkocholikiem. Z roku na rok jest coraz gorzej.... Jestem z tym cierpieniem sama. Do tej pory wiedziała o tym rodzina, przypadkowi ludzie, którzy widzieli go gdy wracał z pracy ledwo trzymając się na nogach. Jest mi ciężko, ale staram się nieść swój krzyż.....Problem w tym że potrzebuję kogoś kto by mnie zrozumiał. I znalazłam kogoś takiego. Jest nim wikary w mojej parafii. Pokochałam go za to jakim jest człowiekiem, powiedziałam Mu o swoim problemie. Na początku wszystko było OK ale z czasem jakby zapomniał o mnie. Nie pytam, nie narzucam się, ale jego obojętność boli mnie. Czuję się przez to gorsza od innych. I CO DALEJ?CZY MAM MU COŚ POWIEDZIEĆ CZY DAĆ SOBIE Z TYM SPOKÓJ?