Katarzyna 12.05.2006 15:16
Właśnie przeczytałam artykuł ks. Marka Dziewieckiego „Miłość jedyną drogą do szczęścia”. Pisze w nim że największym cierpieniem człowieka jest brak miłości. Że: „Gdy nie ma nikogo, kto troszczy się o nas, komu na nas zależy, kto cieszy się nami, wtedy nasze życie traci sens. Wtedy wpadamy w rozpacz. Wtedy nie mamy siły, by normalnie uczyć się i pracować, by stawiać sobie mądre wymagania, by ocalić w nas wielkie marzenia i aspiracje, by przygotować sobie szczęśliwą przyszłość.” Niestety, tak jak w wielu artykułach, nie znalazłam tam żadnej rady jak z tej sytuacji wyjść. Człowiek nie potrafi kochać jeżeli nigdy nie doświadczył miłości. Nie można więc powiedzieć „niech kocha”, bo to jak powiedzieć niewidomemu: „zobacz”. Przekonałam się na własnej skórze co to znaczy życie bez miłości, bez żadnego sensu i nadziei że to się może kiedykolwiek zmienić, a żyję już prawie 30lat. Zresztą wszystko zawarte w tym artykule dotyczy mnie. Mówię mojemu spowiednikowi nie umiem kochać, nie umiem zaufać, ale jak na razie nie usłyszałam sensownej odpowiedzi. Jestem zazwyczaj traktowana jak nieszkodliwa wariatka. Czy jest jakaś szansa dla takich ludzi jak ja? Czy na zawsze zostaliśmy skazani na brak miłości? Czasem zastanawiam się dlaczego Bóg jest taki okrutny że daje nam pragnienie którego nie jesteśmy w stanie ani zaspokoić ani uciszyć. Proszę mnie tylko nie odsyłać do telefonu zaufania, bo podajecie go tak często, że gdybym chciała z niego skorzystać to bym to zrobiła. Moglibyście mi ewentualnie podać jakiś kontakt do ks. Marka Dziewieckiego, bym mogła mu sama zadać to pytanie (podaje mój e-mail). Zresztą wiele jego artykułów jest bardzo ciekawych.