doron theos... 10.05.2006 20:28

Mam (wg mnie) nadwrażliwą matkę, która podejrzewała mnie już chyba o wszystko/narkotyki, przynależność do sekty, potajemne umawianie się z chłopakiem, a ostatnio już nawet o dewocję/ Zadziwiający jest fakt, że nie raczyła mi o tym powiedzieć, lecz rozmawiała tylko z rodziną... A teraz do sedna... Z czasem, wiele rzeczy zaczęłam sobie uświadamiać, i mając na uwadze dobro mamy, postanowiłam "oszczędzić" jej zmartwień i ograniczyłam uczestnictwo w Mszach Świętych, tzn. przestałam chodzić do kościoła w dni powszednie- tak jak czasem miałam zwyczaj... Ogólnie rzecz biorąc - nic więcej nie mogę uczynić, czuję, że zostałam sama, robię dobrą minę do złej gry, boję się powiedzieć o tym nawet swojej przyjaciółce- czy mogło być jakieś inne, lepsze wyjście?

Odpowiedź:

Chyba niepotrzebnie boisz się mówić o sprawie tym, którym ufasz. To naprawdę bolesne, kiedy człowiek dowiaduje się, że inni, bliscy, zupełnie człowieka nie rozumieją i mu nie ufają...

Co możesz zrobić? Spróbuj z mamą szczerze porozmawiać. O tym, że sprawia ci przykrość. Jeśli to nic nie da spróbój się przed kimś zaufanym wygadać... Bo inaczej ta przykrość może sprawić, że zgorzkniejesz... Czasem po prostu trzeba nam wsparcia drugie człowieka...

No i powierzaj swoją sprawę Bogu. On zawsze rozumie...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg