07.05.2006 16:28
Mam kilka pytań związanych z pewnym problemem który mnie dręczy już bardzo długo i uniemożliwia mi normalne życie przestałam sie uczyć w rodzinie wywołało to awantury płacz zdenerwowanie straciłam wiele koleżanek cirpliwość siebie bo się nienawidzę i nie mogę patrzeć na siebie w lustro a przede wszystkim relację z Bogiem mianowicie półtora roku już nie mogę wytrzymać na Mszy Sw bez wypowiedzenia w myśli jakiś plugawych słów albo bluźnierstwa ale zdarzało sie to raz na jakiś czas a od marca tego roku dręczą mnie na okrągło bluźnierstwa wulgarne skierowane przeciwko Bogu (...) .STRACIŁAM JUŻ WIARĘ NADZIEJĘ I MIŁ0OŚĆ!A WCALE TEGO KOSZMARU NIE CHCIAŁAM
Odpowiedź:
Jeśli ksiądz radził Ci wizyte u psychiatry, to pewnie miał ku temu jakieś powody...
Ale tak na spokojnie. Niechciane myśli, nawet najgorsze, grzechem nie są. Bo grzechem jest tylko to, co pochodzi z naszej woli, a nie co powstaje w naszej głowie bez jej udziału. Skoro te myśli starasz się odrzucać, to robisz dobrze. Można nawet powiedzieć, że masz zasługę, bo nie ulegasz pokusie.
Tak też powinnaś postępować dalej: spokojnie, bez obaw że zbyt wolno, ale odrzucać te myśli. Ułamki sekund, sekunda, to na pewno nie jest czas, w którym może powstać grzech zgody na złe myśli. Może warto w takich momentach zaśpiewać sobie cicho jakąś pieśń sławiąca Boga... Na przekór pokusie... I módl się "zbaw nad ode złego"...
J.