karolina 21.04.2006 19:14

Od kilku miesięcy jestem wegetarianką. Niestety decyzja ta nie jest akceptowana przez moją mamę. Uznałam jednak, że mam prawo ją podjąć, zwłaszcza że mam 23 lata, mieszkam już osobno i utrzymuje się za własne pieniądze. Dużo czytam na ten temat i staram się, aby w swoich decyzjach nie kierować się modą, ale potrzebami serca. Problemem są wizyty w domu i u rodziny. Chcę przestrzegać swojego postanowienia, a z drugiej strony nie chciałabym sprawiać kłopotu odmową jedzenia czegoś, co ktoś pracowicie przygotował dla gości. Bardzo mi zależy na konsekwencji w każdej sytuacji, bo wiem że uleganie z mojej strony, przy niektórych okazjach, będzie coraz częściej nadużywane i z postanowienia nie zostanie nic. Mogłam to zaobserwować na przykładzie bliskiej mi osoby. Nie wiem jednak jak reagować, gdy po przyjeździe do domu jestem częstowana mięsnymi potrawami, pomimo wcześniejszych próśb o nieprzygotowywanie ich. Odmowa zjedzenia kończy się obrazą, oskarżeniami o brak szacunku dla pracy rodziców i łamanie IV przykazania. Próbowałam już rozmawiać na wszelkie możliwe sposoby, ale bezskutecznie, konieczność jedzenia mięsa jest zbyt głęboko zakorzeniona w poglądach starszych osób, by można było to zmienić. Ciągłe oskarżenia wpędzają mnie w poczucie winy i fatalny stan psychiczny. Nie chcę rezygnować lecz znaleźć rozwiązanie. Czy po prostu czasem trzeba ignorować uwagi rodziców? Czy można milczeć zamiast wdawać się w bolesne dla obu stron dyskusje? Ale jak wtedy reagować na oskarżenia o traktowanie rodziców jak kogoś zbędnego, z kim nawet nie chcemy porozmawiać? Szukam wszędzie porad jak rozmawiać z rodzicami, ale to na próżno, bo i tak zostaję uznana za dziecko bez doświadczenia, które nie ma pojęcia o życiu i opowiada jakieś herezje. Stanowi to mój wielki problem, nie tylko w rozmowach dotyczących wegetarinizmu. Bardzo proszę o jakieś wskazówki i z góry dziękuję!

Odpowiedź:

Jak rozmawiać z rodzicami, kiedy jest się już dorosłym... Nie tylko w kwestii wegetarianizmu... Kłopot w tym, że chyba nie Tobie to pouczenie jest potrzebne, ale rodzicom....

Zdarza się, że rodzice nie zauważają, że ich dziecko dorosło. I najnormalniej ma prawo decydować o sobie, swoich upodobaniach kulinarnych, pracy czy wyborze życiowego partnera. Oczywiście ich zdanie się liczy. Ale jako rada. Nigdy jako głos decydujacy. Rodzice nie mogą powoływać się wtedy na czwarte przykazanie. Dorosłe, samodzielne dziecko nadal powinno okazywać im szacunek, odwiedzać ich, a w razie potrzeby zatroszczyć się o nich. Ale nie obowiązuje je posłuszeństwo wobec rodziców... Dorosłe dzieci są partnerami dla rodziców. A nie kimś, kim trzeba ciągle sterować. Przecież o to chodziło w całym procesie wychowania: żeby się dziecko usamodzielniło. Niestety, niektórzy rodzice o tym zapominają...

Jak rozmawiać? Chyba trzeba uzmysławiać rodzicom, że nie jest się już dzieckiem. Czasem warto unikać spornych tematów. Ale na pewno nie trzeba przytakiwać i zgadzać się ze wszystkim. Trzeba z szacunkiem, delikatnie, taktownie, ale stanowczo bronić się przed narzucaniem przez nich sposobu myślenia czy postępowania.

W tej konkretnej sytuacji "kulinarnej": odpowiadajacy uważa, że skoro tyle razy już była o sprawie mowa, to można po prostu nie jeść mięsa, a zadowolić się innymi daniami. Bez dyskutowania czy tłumaczenia. Próba "łamania" Cię jest elementem niewłaściwego podejścia Twoich rodziców do ich dorosłego dziecka. Nie musisz im ulegać...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg