Leszek 10.03.2006 10:44

Mam duży dylemat. Byłem człowiekiem słabej wiary, można powiedzieć że żadnej. Zapędziłem się w życiu za karierą i pieniądzem wraz ze swoją narzeczoną. Popełniałem wiele grzechów i świadomie ją do tego nakłaniałem, wykorzystując to że mnie kochała, aż w końcu popełniła ten grzech i wszystko między nami runęło. Odeszła ode mnie i nie chce do dziś ze mną nawet rozmawiać. Oddała pierścionek i układa sobie życie w innym mieście. Podejrzewam że nadal jest sama, ale tego nie wiem. Ja wyciągnąłem wiele wniosków, nawróciłem się do Boga i wyrzekłem się wszystkich grzechów. Pierwszy raz od wielu lat tak szczerze i mam nadzieje że na zawsze! Przeżywam teraz post jak prawdziwy chrześcijanin, gdyż wiem że muszę odkupić lata swoich grzechów. W duszy nosze nadzieję że, Ona kiedyś mi przebaczy i zobaczy we mnie miłość Boża, a wtedy będziemy jeszcze w stanie żyć jak prawdziwa rodzina. Jednak cały czas męczy mnie myśl, że to ja zasiałem w niej grzech, przeze mnie Ona zraniła Jezusa, nie daje mi to spokoju, gdyż swoje grzechy chyba wiem jak odkupić, ale wiem że powinienem jeszcze odkupić grzechy które Ona przeze mnie popełniła. Jak to zrobić? Czy jest jakaś szczególna pokuta na okres postu? Czy jest jakieś odzwierciedlenie mego problemu w Piśmie Świętym i słowach Bożych? Proszę o radę, gdyż sumienie nie daje mi żyć. Z góry dziękuję za dobre słowo.

Odpowiedź:

Nie napisałeś co to był za grzech... Może rzeczywiście nie jest to istotne.

Kiedy wspomnienie jakiegoś odpuszczonego już grzechu męczy, lekarstwem jest pokuta. Taka, która rzeczywiście sprawi trudność, będzie wymagała wielkiego wyrzeczenia czy poświęcenia. Dopiero kiedy wielkie zło zostanie zakryte przez wielkie dobro, człowiek się uspokaja...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg