elzbieta 15.02.2006 09:45

Zastanawia mnie kwestia dobroczynności, pomaganie innym.
Nie mam wielkiej potrzeby pomagania innym. Ale zdarza się, ze mam stare rzeczy do wyrzucenia np. ubrania które wyrzuciłabym do śmietnika wrzucam do PCK-u (one sie nadają do noszenia, nie są zniszczone tylko mi się znudziły).

Żebrzącym nie daję pieniędzy - proponuję pracę (mam firmę). Jest to głównie sprzątanie, prace remontowe, kierowanie samochodem. Kiedyś byłam skłonna dawac pieniądze ale odkąd zauwazyłam ze ci ludzie nie chcą pracowac nie daję pieniędzy tylko pracę. Niestety nikt z oferty nie skorzystał.

Zdarza się że dzieciakom daję jedzenie, a starszym osobom również parę złotych.
Ja daję z tego, co mi 'zbywa', co i tak jest mi niepotrzebne, nie daję z prywatnych pieniędzy, innymi słowy nie odczuwam wielkiej straty materialnej poprzez wyłożenie jakiejś sumy pieniędzy. Bo i po co? Zaraz cos mi podpowiada ze przeciez proponuję pracę, ze ja tez ciężko pracuje na utrzymanie, ze daję to co mi zbywa ale przeciez daję (mogłabym to przeciez zniszczyc, podrzec na szmaty itd.)
W sumie potrzebuję obiektywnego spojrzenia na tą sytuację.
Czy to dobre podejście? Jak patrzy na to Bóg?

Odpowiedź:

Zdaniem odpowiadającego jest to podejście jak najbardziej słuszne. Podobny problem mieli pierwsi chrześcijanie. Zdarzało się, że wykorzystywano ich dobroć. W tym kontekście św. Paweł napisał w 1 Tes 3,10: "Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!". I trudno odmówić temu zdaniu słuszności. Bo w pomaganiu innym nie chodzi o to, by dać się wykorzystywać. To byłoby wręcz sprzyjanie złu...

Trzeba tu chyba uczynić małe zastrzeżenie: wymóg ten nie dotyczy osób chorych czy niedołężnych, choć akurat tym w Polsce przysługują różne świadczenia państwowe. Warto też inaczej spojrzeć na tych, którzy stracili wszystko wskutek jakiegoś katakizmu (pożaru, powodzi itp)...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg