E. 14.01.2006 07:37

Pokazywano niedawno w TV następująca sytuacje. Mężczyzna po włamaniu się do samochodu siadł za kierownicą, przeżegnał się nabożnie, złożył ręce i wyszeptał kilka słów modlitwy. Sfilmowała to policyjna kamera. Prawdopodobnie potem został zatrzymany, ale to nie było pokazane, tylko było powiedziane, że to była pułapka, tzw. prowokacja policyjna. Co powinno się myśleć o tym człowieku i o tej sytuacji, chodzi mi o to, że człowiek który czyni zło, modli się, dziękuje, że się udało, może prosi o pomoc Boga, żeby się udało, czy jest to regułą, że człowiek w strachu lub potrzebie szuka wsparcia duchowego u Boga? Sam nie wiem pogubiłem się i mam poważne trudności interpretacyjne. Może ktoś się zetknął z takim przypadkiem i wyjaśni mi to?

Odpowiedź:

Coż tu wyjasniać. Widać człowiek taki podchodzi do swojej wiary wybiórczo...

Ale tak zupełnie na marginesie... Zwykliśmy przestępców traktować jako ludzi z gruntu złych. Za to nie widzimy zła tam, gdzie nie ma złamania prawa. Tolerujemy je, a często nawet tłumaczymy (np. grzechy przeciwko 6 przykazaniu). Może czasem powinnismy na złodzieja popatrzyć w taki sam sposób? Jak na kogoś, kto się zagubił?

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg