PROSZE NIE PRZERAŻAĆ SIĘ ILOŚCIĄ... 14.12.2005 01:30
Oto jestem...Gdy zauważyłam wielki "wzrost" w swej wierze; kiedy myślałam, że już naprawdę jestem blisko Boga, gdy moje życie zaczęło się zmieniać w dobry, inny, lepszy sposób- nagle wszystko runęło... Coś zaatakowało mnie z taką siłą od środka, która zasiała we mnie całkowite spustoszenie- i przez to, że nie potrafiłam wtedy tego rozpoznać, przez to, że zaczęłam wierzyć w tamtą "chorą prawdę", omal nie popełniłam najgorszego błędu- samobójstwa... [ta przedziwna siła wtargnęła do mnie w postaci tego co towarzyszyło mi od zawsze- w postaci wyrzutów sumienia, które przecież nigdy nie były szkodliwe, lecz z tym "czymś" przerodziły się w prawdziwe piekło-doprowadziło mnie to do całkowitej zguby, nieświadomego oddalenia się od Boga, wewnętrznej "udręki" i właściwie... do zamiaru odebrania sobie życia...] Dziś- dzięki Samemu Bogu, żyję...
(...) Tylko czy to "przeżycie" mogę przedstawić jako "atak" szatana?czy jest to może moja własna głupota, że pomyślałam, iż Bóg z pewnością mnie nienawidzi i przestałam wierzyć w Jego bezgraniczną miłość, myśląc, że "tak będzie lepiej"i "że szkoda się oszukiwać"- ja już nie potrafiłam nad tym zapanować... Byłam do spowiedzi, ale wiadomo, że "tam" trzebabyło to całe "przeżycie" streścić w kilku zdaniach i byłam też jeszcze wtedy zabardzo "nieobecna", by móc o tym opowiedzieć od początku (tak jak to czynię teraz- mniej więcej) Czy to był szatan? Czy ktoś jest w stanie mi uwierzyć? Czy mogę o tym porozmawiać ze spowiednikiem, u którego wtedy byłam? Czy on mnie nie wyśmieje, bo stwierdzi, że TO przez ten ostatni artykuł w "Miłujcie się" (pt. "opętana święta")? Czy mogę o tym zapomnieć, lekceważąc tym samym możliwość istnienia szatana? Czy lepiej pamiętać, by nie dopuścić do podobnej sytuacji? Czy w ogóle taka rozmowa będzie miała jakiś sens? Czy i te obawy mogą być "pozostałością" po szatanie, który tak wytrwale dąży do mojej zagłady? Czy odpowiadający podchodzi do tego sceptycznie? Tak naprawdę zaraz po tym "przeżyciu" znalazłam tamten artykuł- tylko że moja sytuacja nie była aż w takim "zaawansowaniu" jak sytuacja Annelise(Dzięki Bogu...)Próbuję żyć "normalnie", lecz sam fakt, że piszę o tej porze, świadczy o tym,że trudno jest mi się przestawić... Proszę o odp.
P.s- czy odpowiadający nie będzie miał mi za złe, że tak tego dużo? Przepraszam, ale to naprawdę było konieczne...