Chris
25.11.2005 08:35
Mój kolega przestał wierzyć. Nie chodzi do kościoła, nie praktukuje bo jak się sam wyraził: "Po prostu w pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że zadręczanie siebie do niczego nie prowadzi i nie chcę marnować czasu na chodzenie po kościołach i słuchanie kłamstw o aniołach...".
Jak mu pomóc na nowo odkryć wiarę? Z góry dziękuję i Bóg zapłać.
Odpowiedź:
Problem w tym, że do każdego trafia co innego. Czasem coś takiego, co - na chłopski rozum - trafić nie powinno. Opowiada się taką anegdotę, gdy pewien człowiek nawrócił się pod wpływem jednego usłyszanego na kazaniu zdania. A zdanie to brzmiało: "To była pierwsza część kazania, teraz przejdę do drugiej". Ów człowiek pomyślał, że też powinien od pierwszej części - słuchania kazania - przejść do drugiej - nawrócenia... André Frossard, znany francuski dziennikarz i konwertyta, nawrócił się pod wpływem atmosfery modlitewnej w kościel. A wszedł do niego w poszukiwaniu kolegi... Więc różnie to bywa...
Trudno więc radzić coś konkretnego. Wydaje się jednak, że chyba dobrze byłoby temu koledze najpierw uświadomić własną niewystarczalność. Człowiek potrzebuje Boga, zbawienia. Bo tylko tak może zapewnić sobie wieczne trwanie. Kiedy człowiek to odkrywa zazwczaj sam zaczyna szukać drogi wyjścia, jakiejś nadziei... Wtedy chodzenie do Kościoła przestaje być marnowaniem czasu..
J.