Teresa
09.10.2005 00:00
Jaką motywację do trwania w chorym związku, w którym miejsce miłości, szacunku i zaufania zajęły: lęk, poczucie krzywdy i żal z jednej strony, a egoizm, nie liczenie się z otoczeniem i niczym nie uzasadniona buta z drugiej, ma znaleźć niemłoda już katoliczka? Obserwuję codzienne, metodyczne niszczenie najbliższych osób, wzrastającą z wiekiem arogancję i przemoc psychiczną i coraz większą pewność siebie i poczucie bezkarności. Wiara nie dopuszcza myśli o rozwodzie, ale trwanie w takim związku prowadzi do niszczenia jej wewnętrznego dobra, do upodabniania się zachowaniem do męża. Poradźcie, jak ma żyć, by nie uległa złu, by zachowała szlachetność w sercu i uczynkach. Modlitwa, nadal ważna w życiu, jest wołaniem rozpaczy, nie przynosi ulgi i nie dodaje siły. Jak radzą sobie inni w podobnej, dość często spotykanej sytuacji? Co na to Pismo Św.?
Odpowiedź:
Wydaje się, ze jest to problem na tyle trudny, ze najlepiej będzie o nim z kimś porozmawiać. Na przykład można zadzwonić do katolickiego Telefonu Zaufania (032-2530-500) albo udać się do kapłana w swojej parafii...
Jeśli można coś niezobowiązująco radzić...
Człowiek zawsze powinien starać się o dobro swoich bliźnich. Jeśli dostrzegasz, że trwanie w związku na starych zasadach tylko kogoś rozzuchwala w czynieniu zła, to trzeba podjąć działania, które sytuację odmienią. W prostych sprawach wystarcza zazwyczaj rozmowa. W bardziej skomplikowanych trzeba już bardziej skomplikowanego oddziaływania.
Np. żona alkoholika nie musi tolerować jego picia i ma prawo, a wręcz powinna podjąć takie działania, które doprowadzą do zmiany sytuacji. Wiadomo, że wtedy rozmowa zazwyczaj nie pomaga. Stosuje się więc taką metodę, żeby zlikwidować tzw. komfort picia. Alkoholik musi zacząć coś tracić w związku z tym swoim zachowaniem. Podobnie postępuje się z kimś, kto stosuje fizyczną czy psychiczna przemoc: musi przestać czuć się bezkarny. Czasami wbrew pozorom wiele może zmienić wizyta kogoś z ośrodka pomagającego w rozwiązywaniu tego typu problemów albo np. kapłana. Ów człowiek traci w ten sposób poczucie bezkarności....
Jak powiedziano trudno radzić bez poznania szczegółów. Dlatego odpowiadający jeszcze raz zachęca do skontaktowania się kimś, kto będzie mógł doradzić bardziej konkretnie. Proszę też pamiętać, że Kościół nie dopuszczając rozwodów dopuszcza jednak separację. W pewnych sytuacjach może to być dobre wyjście...
J.