Kali 06.08.2005 21:16

Jestem kawalerem. Połączyło mnie uczucie z kobietą będącą od 8 lat rozwódką. Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że nie możemy w świetle prawa kościelnego zawrzeć związku małżeńskiego, dzielnie to „znosimy”. Nie doszło miedzy nami do kontaktu fizycznego i nie mamy zamiaru do tego dopuścić. Chociaż może to brzmieć bardzo nieprawdopodobnie, ale bardzo szczerze i dokładnie omówiliśmy „te sprawy” i chociaż jest to pewnie związane z pewnego rodzaju cierpieniem i tęsknotą za związkiem, jesteśmy w stanie pogodzić się z tym stanem rzeczy. Jedynymi formami kontaktu „fizycznego” na jaki sobie pozwalamy jest trzymanie się za ręce i obejmowanie się (bez dążenia do osiągnięcia podniecenia)
Byliśmy na parę dni nad morzem i chodziliśmy trzymając się za rękę. I naprawdę nie miało to dla mnie żadnego podtekstu seksualnego. Będąc z nią wyzbyłem się czegoś takiego jak dążenie (nawet podświadome) do postawienia następnego kroku zmierzającego do „wylądowania w łóżku” (chociaż nigdy nie wierzyłem, że coś takiego jest możliwe). Jest mi bardzo dobrze kiedy trzymam ją po prostu za rękę albo obejmujemy się ramieniem siedząc na ławce.

Widzę również, że nie zależy jej na „zatrzymaniu” mnie na siłę, tak jak to ma miejsce w stanie typowego zakochania się. Mówi, że dla niej miłość to pozwolić żyć drugiej osobie (czyli tu: mnie) jak żyła do tej pory i może sobie nawet wyobrazić, że znajdę kobietę, z którą założę rodzinę, będę miał dzieci etc.

Nie żyjemy „pod jednym dachem” ponieważ mieszkamy bardzo daleko od siebie.

Czy taki związek jest czysty, czy mimo wszystkie grzeszny? Koleżanka, o której mowa, mówi, że jest to czyste i piękne uczucie, twierdzi nawet, że jest to wielki dar od Boga i że nigdy nie była tak szczęśliwa , nawet jeśli wie, że nigdy nie będziemy razem.

Dla mnie wydaje się ono też bardzo piękne, chociaż mam jakieś wewnętrzne rozterki, że mimo wszystko Bogu może się to nie podobać.
Czy nasze „kocham cię” które sobie mówimy jest dobre czy złe? Czy mam dążyć do świadomego „oziębienia” naszych stosunków?
Czy powinniśmy się z tego spowiadać?
Nie potrafię myśleć o tym obiektywnie.

Proszę o poradę

Odpowiedź:

Na tego typu pytania najlepiej szukać odpowiedzi u spowiednika, najlepiej stałego. Doświadczenie uczy bowiem, że takich platonicznych związków nie można ciągnąć w nieskończoność. Wcześniej czy później rozpadają się, albo przeradzają w związek bardziej intymny... Dziś może być tak, że w waszym związku rzeczywiście nie ma grzechu. Tak ktoś Ci napisze, a Ty poczujesz się tą odpowiedzią zwolniony z czujności i nie zauważysz, że już przekraczacie pewną granicę...

red.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg