16.02.2005 10:20
Bóg jest taki, jaki się objawia. Poznajemy Boga dzięki Jego objawieniu. To nie człowiek dochodzi do wniosku o istnieniu jakichś prawd wiary na podstawie wnikliwej analizy. Człowiek nie może określać Boga według własnego mniemania, bo będziemy wtedy mówili nie o Bogau, ale o tworze ludzkiej wyobraźni. Każdy fałszywy krok w tej dziedzinie może okazać się fatalnym błędem. Prawdziwa wiedza o Bogu może być czesto tylko przyznanie się pokornie do własnej niewiedzy. Skoro tak jest (a z powyższymi stwierdzeniami zgadzam się w stu procentach) to po co w ogóle Kościół formułował doktrynę o Trójcy Świętej? TO jest właśnie wnikanie w to, co jnjabardziej niepojęte. Czy nie bezpieczniej było tą sprawą w ogóle się nie zajmować, powiedzieć po prostu, że jest jeden Bóg, że Jezus to Syn Boży, że istnieje Duch Święty. Zajmowanie się relacjami między tymi Osobami przekracza przecież możliwości ludzkiego rozumu, A jednak drogą polemik i dysput ustalono na soborze w Nicei, jaie relacje są w Trójcy Świętej; nie przeczę że to, co biskupi ustatnowili, może być prawdą, ale nie jest to prawda, która jasno wynika z Pisma świętego. Nie da się jednoznacznie wywnioskować z Biblii czy Jezus jest współistotny Ojcu czy nie, itp. To po prostu przekracza nasze możliwości. Czy nie jest to przykład ustalania prawd wiary drogą jakiejś wnikliwej analizy zamiast przyznać się pokornie do własnej niewiedzy? A skoro drogą analizy, to jaka pewność, że w tej analizie nie było błędu?