Wiolka
10.06.2004 21:40
Błagam najpokorniej o pomoc. Raz pewien prawdziwy Ksiądz dał mi rozgrzeszenie bez wyznania win. Uklękłam w konfesjonale nic długo nie mówiłam bo nie mogłam nic z siebie wykrztusić . Na to Ksiądz powiedział o nic nie pytając, powiedział zebym odmówiła pod twą obrone i dał rozgrzeszenie. Poszłam tak do komuni świętej i na drugi dzień do bierzmowania. Zadoścuczyniłam bliżnim dopiero w 2 tygodnie po spowiedzi bo wtedy się odważyłam. Poza tym mam złe myśli na temat Boga ale ja tak nie uważam co myślę bo te myśli przychodzą do mnie same bez mojego zezwolenia wiem że to trudne do zrozumienia ale pomóżcie Mi bo jesteści moją ostatnią deską ratunku Prosze Czy Bierzmowanie było ważne a jęsli nie czy mam ekskomunike pomocy odpiszcie jutroo na adres:(...) błagam i z góry dzięki pozdrawwiam Was Ps. czy odpowiadają na pytania osoby kompetentne czy to są księża ? Odpiszcie jutro prosze najpokorniej jak potrafie nie zawiedżcie mnie błagam Was - Wiolka
Odpowiadający myślał, że problem już rozwiązał ktoś inny, bo tak ponaglałaś, a czas dawno już minął...
Trochę dziwnie ów ksiądz postąpił. Powinien bowiem cokolwiek od Ciebie usłyszeć i być pewnym żalu. Jednak podstawą odpuszczenia grzechów jest zawsze żal... Odpowiadający na Twoim miejscu poszedłby z tymi grzechami do spowiedzi jeszcze raz i przy okazji powiedział jak to z poprzednią było i co się potem wydarzyło...
Przyjęcie Komunii i bierzmowania w stanie grzechu ciężkiego byłoby świętokradztwem. Twój przypadek jest nieco inny, bo nie byłaś winna tej sytuacji; chciałaś pójść do spowiedzi a jakoś tak wyszło. Nie rozstrzygając jednoznacznie o winie trzeba Cię jednak uspokoić: sakrament bierzmowania, nawet przyjęty w grzechu, zachowuje swą ważność i nie trzeba go powtarzać. W takich wypadkach wystarczy (szczera, dobra) spowiedź. Mówimy wtedy, że łaska tego sakramentu "odżywa". Na pewno też nie popadłaś w karę ekskomuniki, bo za tego rodzaju czyn nie jest ona przewidziana.
To że zadośćuczyniłaś dopiero dwa tygodnie po spowiedzi nie ma większego znaczenia. Ważne, że to zrobiłaś. Tym bardziej, że chyba przyszło Ci to z trudem. Natomiast złe myśli, które Cię nachodzą wcale nie są grzechem. Oczywiście o ile sią na nie nie zgadzasz i ich nie akceptujesz. To wbrew pozorom dość często się zdarza. Zwłaszcza tym, którzy szczerze próbują iść za Bogiem. Jakby diabeł chciał im przez to pokazać, że nie powinni się wysilać, bo już i tak wszystko stracone.
Możesz sobie przeczytać artukuł poświęcony temu problemowi, umieszczony na stronie
http://www.pk.poznan.pl/1999/25/F_08.htm .
Odpowiadajacy nie jest księdzem, ale tego typu odpowiedzi z księdzem konsultuje. I ma dla Ciebie jedną radę. Uszy do góry! Z Twojej pokornej prośby przebija taki żal, że aż serce ściska. Na pewno nie musisz popadać w rozpacz. Ufaj dobremu Bogu i staraj się żyć jak przystało noszącemu zaszczytne imię chrześcijanina (czyli należącego no Chrystusa). Nawet jednak zdarzy Ci się upadek pamiętaj, że On skruszonemu grzesznikowi chętnie winy odpuszcza...
J.