PZet 30.12.2003 09:33

Przyznam się bez bicia: przez kilka lat z żoną uprawialiśmy petting. Stało się to jakby naturalnie, w czasie gdy mieliśmy problemy z normalnym współżyciem, zwłaszcza gdzieś w okolicach po urodzeniu drugiego dziecka. Nie chcę tu jednak dotykać sprawy samego pettingu bo w tej chwili moja wiedza na ten temat jest już zupełnie inna - mam jeszcze trochę wątpliwości ale to pewnie kwestia przemyślenia pewnych spraw i dotarcia do informacji. No właśnie - chodzi o informację. Nasze postępowanie usankcjonował w pewnym sensie fakt pewnej spowiedzi kilka lat temu gdy żona wyznała ten fakt spowiednikowi i usłyszała coś w rodzaju "skoro inaczej się nie da to trudno ...". Coś zapewne zostało źle zinterpretowane przez spowiednika bądź przez nas ale to już przeszłość. Petting traktowaliśmy bardzo serio, nie tylko jako upust "żądz cielesnych" ale jako możliwość głębszego bycia ze sobą. Mogłbym na ten temat dalej ale nie o to tu chodzi. Chodzi o pojmowanie pettingu w świadomości przeciętnego chrześcijanina-katolika. Sporo moich znajomych uważa, że "ten temat księdza nie obchodzi bo on o tym nic nie wie" i nie widzi konieczności wyznawania faktu stosowania pettingu w małżeństwie przy spowiedzi. Pogląd być może skrajny ale chyba rzeczywiście dość popularny. Sam zacząłem drążyć ten temat i zdałem sobie sprawę, że o pettingu nie słyszałem w czasie nauk przedmałżeńskich, nie usłyszałem w czasie żadnej nauki rekolekcyjnej (tzw. stanowej dla mężczyzn - zresztą tam ciągle tylko o tym aby nie pić i szanować żonę). W moje ręce wpadła nawet ostatnio książka na temat spowiedzi małżonków - i co ? na temat aborcji owszem, na temat antykoncepcji owszem, na temat masturbacji jedno zdanie, na temat stosunku przerywanego i pettingu NIC (wiem że petting to dwuosobowy ale nie dla wszystkich jest to oczywiste - dla mnie też, zwłaszcza na płaszczyźnie emocjonalno-psychicznej). Czy jest to temat niejednoznaczny i dlatego jakoś chyłkiem milczkiem traktowany przez Kościół ? Czekam właśnie na lekturę książki traktującej o tym temacie, którą spowiednik żony obiecał jej pożyczyć. Czekam, bo książkę aktualnie czyta drugi ksiądz, u którego ja z kolei się spowiadałem. Symptomatyczne ? W książce o wychowaniu w rodzinie chrześcijańskiej nie ma na ten temat nic, w bardzo dobrej książce o naturalnym planowaniu rodziny można wywnioskować pewne rzeczy ale bardzo pośrednio. Nawet wpisanie hasła "petting" w wyszukiwarce internetowej niewiele daje. Co sądzą inni na ten temat ?

Odpowiedź:

Trudno ustosunkować się do twierdzenia, czy Kościół tę naukę przedstawia w sposób wystarczająco jasny. Ostatecznie chyba dość powszechnie wiadomo, że Kościół uważa za niewłaściwe takie zachowania seksualne, które wykluczają możliwość poczęcia. Choć nie pada nazwa petting, to wniosek jest chyba jasny.

Sprecyzujmy: według nauki Kościoła miedzy małżonkami dozwolone jest wszystko (poza, rzecz jasna, zachowaniami dewiacyjnymi), byle stosunek w swoim naturalnym przebiegu nie wykluczał możliwości poczęcia. Jeśli w czasie owych działań niechcący nastąpi u mężczyzny ejakulacja w sytuacji wykluczającej taką mozliwość, to grzechu nie ma, a na przyszłość należy po prostu bardziej uważać...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg