teresa
27.09.2003 08:32
Pozdrawiam. Proszę o pomoc w sprawie roztropnego dawania jałmużny.Czy młodzi, pełnoletni ludzie przychodzący bardzo często do różnych rodzin po wsparcie i sprawiający wrażenie, że żyją z dnia na dzień( każdy z nich ma ojca) przez to sie nie deprawują? Boję sie, czy oni nie zamarzną zimą. Nie wiem jak im pomóc. Jestem już starsza i jestem na rencie.
Odpowiedź:
Sprawa jest dość delikatna. Z jednej strony bowiem powinniśmy wspierać biednych. Mówi o tym Pan Jezus: „Byłem głodny, a daliście mi jeść” (Mt 25, 35). Z drugiej pierwsi chrześcijanie bardzo mocno stawiali wymóg, aby wierzący nie żyli jak próżniacy. Św. Paweł pisał (1 Tes 4, 11)
„Zachęcam was jedynie, bracia, abyście coraz bardziej się doskonalili i starali zachować spokój, spełniać własne obowiązki i pracować własnymi rękami, jak to wam nakazaliśmy”.
a w drugim Liście do Tesaloniczan napisał nawet (2 Tes 3, 10-12)
Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli. \
Wydaje się, że należy przyjąć zasadę, by wspierać biednych, a nie próżniaków. Na pewno czasem trudno jednych od drugich rozróżnić. Wtedy warto nawet dać się naciągnąć. U Boga nie stracimy swojej nagrody. Ale bywają sytuacje ewidentne, gdy np. wiemy, że ludzie Ci zbierają na alkohol. Lepiej więc wspierać tylko takich ubogich, którym nasza pomoc jest rzeczywiście niezbędna...
Trzeba też pamiętać, że z naszych dochodów nie jesteśmy w stanie utrzymać wszystkich biednych tego świata. W pewnym momencie trzeba po prostu powiedzieć: „dosyć”.... Pozostawiamy tę sprawę ocenie Pani sumienia...
J.