maly 11.01.2003 11:45

Czy pragnienie swojej śmierci i żal do Boga za "dar" życia jest grzechem?

Odpowiedź:

Hiob kiedyś powiedział: „Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: Poczęty mężczyzna. Niech dzień ten zamieni się w ciemność, niech nie dba o niego Bóg w górze. Niechaj nie świeci mu światło, niechaj pochłoną go mrok i ciemności. Niechaj się chmurą zasępi, niech targnie się nań nawałnica. Niech noc tę praciemność ogarnie i niech ją z dni roku wymażą, niech do miesięcy nie wchodzi! O, niech ta noc bezpłodną się stanie i niechaj nie zazna wesela! Niech ją przeklną złorzeczący dniowi, którzy są zdolni obudzić Lewiatana. Niech zgasną jej gwiazdy wieczorne, by próżno czekała jutrzenki, źrenic nowego dnia nie ujrzała: bo nie zamknęła mi drzwi życia, by zasłonić przede mną mękę. Dlaczego nie umarłem po wyjściu z łona, nie wyszedłem z wnętrzności, by skonać? Po cóż mnie przyjęły kolana a piersi podały mi pokarm? Nie żyłbym jak płód poroniony, jak dziecię, co światła nie znało. Teraz bym spał, wypoczywał, odetchnąłbym w śnie pogrążony z królami, ziemskimi władcami, co sobie stawiali grobowce, wśród wodzów w złoto zasobnych, których domy pełne są srebra. Tam niegodziwcy nie krzyczą, spokojni, zużyli już siły. Tam wszyscy więźniowie bez lęku, nie słyszą już głosu strażnika; tam razem i mały, i wielki, tam sługa jest wolny od pana. Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu, co śmierci czekają na próżno, szukają jej bardziej niż skarbu w roli; cieszą się, skaczą z radości, weselą się, że doszli do grobu. Człowiek swej drogi jest nieświadomy, Bóg sam ją przed nim zamyka. Płacz stał mi się pożywieniem, jęki moje płyną jak woda, bo spotkało mnie, czegom się lękał, bałem się, a jednak to przyszło. Nie znam spokoju ni ciszy, nim spocznę, już wrzawa przychodzi. (Hi 3, 3-26).

Te słowa czytamy w Piśmie Świętym. Jeśli znalazły się w natchnionym przez Boga tekście, to możemy mieć nadzieję, że nie były bardzo złe. Co więcej, możemy mieć nadzieję, że Bóg rozumie żal cierpiącego człowieka. Nie wiemy oczywiście jak jest w Twoim przypadku, ale tak jak to opisałeś - „pragnienie swojej śmierci i żal do Boga” - nie wydają nam się grzechem. Chyba, że żal wyrażałby się przez bluźnierstwo...
Cierpienie sprawia, że nie potrafimy racjonalnie myśleć. I tak bardzo chcielibyśmy się tego cierpienia pozbyć, że nieistnienie albo śmierć wydają się nam jedyną możliwością wyjścia z sytuacji. Stąd pretensje do Boga. Wydaje się jednak, że nie trzeba w tej sytuacji mówić o grzechu. Kiedy człowiek do Boga kieruje swą skargę znaczy, że Go szanuje. I choć zarzuca Mu okrucieństwo, to jednak widać, że liczy się z Nim. Bóg raczej nie ma pretensji do tych, którzy się skarżą. U Izajasza czytamy: „Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie” (Iz 1, 18). Bóg sam zachęca, by w podobnych chwilach zwracać się do Niego. A grzechem są nie tyle pretensje, ile odwrócenie się od Niego... Chyba, że – jak wspomniano - owe pretensje zamieniają się w bluźnierstwo...

Bóg potrafi leczyć rany. Potrafi także nadać sens naszemu – z pozoru – bezsensownemu życiu. Wielce znamienny pod tym względem jest tekst o uzdrowieniu opętanego z Gerazy (Mk 5, 1-20). Ów opętany mieszkał w grobowcach, chodził nagi (lub prawie nagi), bił się kamieniami i krzyczał wniebogłosy. Jezus nie proszony przez nikogo wypędził demony z tego człowieka. Dla cierpiących jest to wielką pociechą. Bo daje nadzieję, że na przeklęty brzeg ich życia też kiedyś przybędzie Jezus. By ich uzdrowić...

J.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg