Gość 05.06.2023 00:49
Szczęść Boże,
mam dużo pytać, najbardziej zależy mi na 1. i dwoma ostatnimi, jeśli Odpowiadający nie ma czasu na wszystkie, niemniej wydają mi się dość ważne i interesujące:
1. Czy katolik może poprzeć cywilne związki partnerskie lub inną formę unormowania prawnego (nierównego małżeństwu) np. związków tej samej płci? Czy ewentualnie ocena zmienia się w kwestii konkubinatów mężczyzna + kobieta?
Chodzi np. o prosty mechanizm związku konsolidujący np. prawo do informacji medycznej, spadkowe itp. bez małżeństwa (nawet cywilnego) jako takiego. Oczywiście, te mechanizmy raczej nie służyłyby praktykującym katolikom, ale czy takie uproszczenie prawne dla osób innych religii / niereligijnych jest dopuszczalne z perspektywy katolika?
2. Czy katolik może postulować utrzymanie aktualnie obowiązującego prawa aborcyjnego, jeśli nie ma zgody większości społeczeństwa na jego zaostrzenie i istnieją obawy o zaognienie sporu wokół tego tematu. Można przypomnieć tutaj np. wyrok TK w 2020 r., kiedy odstąpienie od tzw. kompromisu aborcyjnego spotkało się z bardzo ostrą reakcją. Być może również, w wyniku tego wydarzenia tak wiele obozów politycznych postuluje działanie odwrotne -> nawet nie powrót do kompromisu, ale liberalizację i przyzwolenie na aborcję do 12 tyg.
3. Czy kwestia prawa aborcyjnego może z perspektywy katolika zostać rozwiązana na drodze referendum, czy też wiedząc, że prawdopodobnie nastroje społeczne sprzyjają liberalizacji tego prawa, katolik powinien być raczej przeciwko referendum?
4. Coraz więcej partii ma w swoim programie liberalizację czy to prawda aborcyjnego albo referendum w tej sprawie. Podobnie jeśli chodzi o kwestię związków partnerskich, antykoncepcji itp. Z tego powodu co raz mniej jest partii, które nie są "obciążone" takimi poglądami. Z drugiej strony przy wyborach są przecież także inne aspekty: ekonomiczne, prawne (np. TK, który zmniejszył przyzwolenie na aborcję ma nie do końca uznany w społeczeństwie status i skład) oraz moralne (inne niż wymienione), dla których czasem chciałbym oddać głos na te partie, które mają w swoim programie liberalizację aborcji itp. Czym w takiej kwestii się kierować? Krótko mówiać, bez wymieniania nazw - czy katolik może znaleźć moralny powód by zagłosować na dowolną z głównych partii aktualnie wymienianych jako faworyci, czy może istnieją takie ugrupowania co do których raczej nie powinien (oczywiście nie musimy wymieniać o które konkretnie chodzi)? Czy np. poglądy wobec aborcji mogą dyskwalifikować jakiś wybór, nawet jeśli alternatywa kompletnie komuś nie odpowiada pod innymi względami?
5. Jak argumentować zasadność zakazu aborcji w przypadku wad letalnych? Tzn. gdy wiadomo, że choć dziecko żyje, to na pewno nie urodzi się żywe lub przeżyje kilka dni (np. bezmózgowie)? Czy można w dyskusji stosować tutaj rozróżnienie, że choć taka aborcja również jest nieakceptowalna i niesie ze sobą wszystkie konsekwencje w Kościele (grzech, ekskomunika), to faktycznie ten przypadek może być trudniejszy do intuicyjnego zrozumienia, bo ma formę bardziej eutanazji niż zabójstwa (a więc teoretycznie wynika jednak z jakiegoś poczucia współczucia, choć inaczej pojmowanego niż przez Kościół).
6. Zauważyłem, że ogromna liczba pytań dotyczy problemów ze skrupulatyzmem. Sam się z tym borykałem i nadal miewam problemy. Mam wrażenie, że w ogóle znaczna część pytań wynika z problemu z natręctwami, nawet jeśli Pytający nie wspominają o tym. Sam wiem, że trudno zrezygnować z chęci zadania takiego pytania, czy coś jest grzechem itp. Czy nie uważa Pan, że warto czasem poprosić Pytającego o rozstrzygnięcie sprawy samodzielnie, z zastrzeżeniem, że to dla dobra skrupulata? Oczywiście są przypadki drastyczne (np. ktoś boi się, że popełnił grzech przeciw Duchowi Świętemu i wtedy chyba warto odpowiedzieć). Jednak mam wrażenie, że osoby będą tutaj wracać z kolejnymi wątpliwościami, bo sam też znam mechanizm, z którym miałem / mam problem. Widzę, że często Pan kieruje do Spowiednika, z jednej strony jest to zrozumiałe, z drugiej niektórzy skrupulaci są bardzo często w konfesjonale i tak i mają tych pytań bardzo wiele. Druga sprawa: nie jest tajemnicą, że spora część konfliktów związanych ze skrupulatyzmem dotyczy tematyki czystości seksualnej. Kiedyś byłem w stanie dosłownie w ułamku sekundy zareagować na pojawienie się takich potrzeb / myśli i zacząć blokować je wyrzekać. Ale mam wrażenie, że nie miało to pozytywnego wpływu na moją kondycję psychiczną.
Od jakiegoś czasu podchodzę do tego spokojniej: nie jestem w stanie monitorować cały czas tych potrzeb i czasami uświadamiam sobie, że myśli zachodzą naprawdę daleko i zaczynam czuć się pobudzony, ale zawsze przychodzi taki moment kiedy mówię sobie, że choć jest to naturalna potrzeba, to nie mogę jej zrealizować poza małżeństwem i przestaję o tym myśleć. Myślę, że generalnie po prostu pełną świadomość grzechu zyskuję później niż kilka lat temu, bo nie skupiam się na tym tak mocno. Równocześnie jednak zawsze od tych myśli odstępuję i nie prowadzą do masturbacji. Staram się unikać jednak zrytualizowanej formy blokowania / odrzucania tych treści i raczej przechodze nad nimi do porządku dziennego spokojnie, podobnie z niemoralnymi treściami związanymi z zemstą / gniewem itp.
Czy takie postępowanie wydaje się słuszne?
1. Do tego o czym Pan pisze nie są potrzebne małżeństwa. Wszystkie te sprawy da się załatwić bez jego zawierania. Tu tak naprawdę chodzi o swobodne adoptowanie dzieci tudzież deprecjonowanie instytucji małżeństwa. Charakterystyczne: młodym dziś na małżeństwie nie zależy, żyją bez ślubu, a zależy parom homoseksualnym. Dziwne, nie?
2. Tych wiele obozów politycznych było za swobodnym dostępem do aborcji i bez wyroku TK. Tak, dopuszczalna jest zgoda na niezbyt doskonałe prawo, kiedy alternatywą byłoby prawo gorsze. Ale taki kompromis to jest ustępstwo, nie ideał, do którego należałoby dążyć.
Zwróćmy uwagę: gdy mówimy o aborcji mówimy o odbieraniu człowiekowi prawa do życia. Kościół np. nie domaga się, by prawo państwowe zakazywało rozwodów. Choć cierpią na nich dzieci. Ale kwestia życia i śmierci jest zbyt poważna, by nie stanąć za tymi, którzy sami bronić się nie mogą.
3. Jak wyżej.
4. Hm. Czy sądy generalnie mają w społeczeństwie uznany status? Czy to nie zależy od tego, jakie wydają wyroki? Dla mnie sędzia, który wydaje wyroki na podstawie własnego widzimisię, a wbrew przepisom, nie ma żadnego autorytetu. Dlaczego mówić tylko o TK? Uczestniczyłem w rozprawie, w której sądzie była wyraźnie stronnicza. Widziałem jej sztuczki na własne oczy (chodzi o sposób przesłuchiwania powódki).
Nie wiem. Mnie się wydaje, że kiedy na jednej szali jest prawo człowieka do życia, a na drugiej spory czy sędzia takiego czy innego sądu ma prawo sądzić czy nie, wybór jest oczywisty. Zwróćmy uwagę: tu wszędzie chodzi o spory, które dla zwykłego obywatela nie mają znaczenia. Tu chodzi o polityczne przepychanki.
5. Jak argumentować? Co i rusz słyszę o przypadkach, kiedy dziecko ma się urodzić okaleczone i lekarz namawia do aborcji. A potem rodzi się zdrowe. To jest najmocniejszy argument.
I czytam też świadectwa ludzi, którzy chore dziecko przyjęli z wielką miłością, mówią, ze to ich wiele nauczyło. Znam zresztą sytuację, w której dziewczyna, która miała umrzeć zaraz po urodzeniu z powodu wodogłowia skończyła szkołę średnią... Potem zmarła... Zabić najłatwiej
6. Tak, wszystko źle.... Nie pomagam im, wręcz szkodzę, powinienem lepiej radzić, odsyłać do psychologa itd itp....
Napisałem dwa teksty, licząc, ze tych pytań ubędzie.
No i ubyło. Czy mogę coś za to, że do nich nie sięgają? Albo uważają, ze nie ma tam odpowiedzi na ich pytania? I tak jest już ich mniej.
J.