Gość 06.01.2023 19:43
Jaka jest nauka Kościoła wobec libertarianizmu, tzn. bardziej postawy że państwo nie powinno ingerować w życie prywatne obywatela pod warunkiem że nie czyni krzywdy drugiemu człowiekowi.
Wiem że np. w Nowej Zelandii od 2027 roku ma być zakaz sprzedaży papierosów, kiedyś w różnych krajach m.in w USA była prohibicja. Tylko że jak ktoś pali czy pije to jest jego wybór, szkodzi sobie zdrowiu ale tylko sobie, jest powiedzenie że ,,chcącemu nie dzieje się krzywda", a i tak nawet jak jest zakaz to kto chce to i tak zdobędzie (dla równowagi powiem że jestem przeciw legalizacji narkotyków, ponieważ można np. komuś coś potajemnie dosypać np. do herbaty i tym samym zrobić komuś krzywdę).
Kolejnym moim argumentem, głównym dlaczego bliska mi jest ta idea, co spowodowało moje przemyślenia to sytuacja od 2020 roku, pandemia, szczepienia itp. Nie podobały mi się ograniczenia dla niezaszczepionych, głównie z jednego powodu: były dwa argumenty - na początku że szczepienie chroni przed zakażeniem czyli że zagrożeni covidem są tylko niezaszczepieni; potem że nie chroni przed zakażeniem ale przed śmiercią czyli że zagrożeni zgonem są tylko niezaszczepieni. W każdym razie nawet zakładając którąś z tych wersji i przykładowo w kraju jest 50 milionów ludzi, zaszczepi się 20 milionów, a 30 milionów nie i zakładając nawet że te 30 milionów umrze, ale czym się przejmować skoro taki wybrali los, zaszczepieni powinni być bezpieczni i niczym się nie przejmować, nie są przecież zagrożeni; dlatego ograniczenia dla niezaszczepionych są nieracjonalne - to tak jakby dwie osoby szły w deszczu jedna z parasolem a druga bez, a ta osoba z parasolem kazałaby otworzyć parasol tej osobie bez bo jej parasol przecieka jeśli ta druga nie ma - czyli obostrzenia dla niezaszczepionych sugerowały że szczepienia nie działają skoro trzeba izolować niezaszczepionych od tych zaszczepionych (a ostatecznie i tak pandemię zakończył 24 lutego 2022 Putin).
W każdym razie ostatni czas nauczył mnie że jak najlepsze funkcjonowanie jednostek jest możliwe wtedy gdy państwo nie ingeruje w życie prywatne ludzi dopóki nie robią nic złego innym. A każdy powinien ponosić konsekwencje swoich wyborów względem siebie, zamiast państwo udaje troskę.
A czy nauka Kościoła mówi coś o tym, o takiej postawie ?
Katolicka nauka społeczna opiera się na trzech w zasadzie filarach: zasadzie uczestnictwa, pomocniczości i solidarności. Uczestnictwa, to znaczy że każdy obywatel powinien angażować się w sprawę dobra wspólnego. Zasada solidarności... Mniejsza o to. Zasada pomocniczości natomiast głosi, że jednostka wyżej zorganizowana (chodzi o grupy ludzi - rodzina, gmina, powiat województwo, państwo) powinna ingerować w sprawy tej niżej zorganizowanej wtedy, ale i tylko wtedy, gdy ta niżej zorganizowana z czymś sobie sama dobrze nie radzi. Czyli, odpowiadając na pytanie, państwo w sprawy np. rodziny czy miasta wtrąca się powinno tylko wtedy, gdy te same sobie nie radzą.
Ani sprawa prohibicji ani pandemii nie nie nadają się w moim mniemaniu do jednoznacznych ocen. Bo prawdą jest, że rodziny, społeczności z alkoholizmem sobie nie radziły. I prawdą jest, że nie radziliśmy sobie z koronawirusem. Z drugiej strony pozostaje pytanie czy i w jednym i w drugim wypadku dobrze poradziło sobie państwo.... W pierwszym wypadku wyhodowało patologię nielegalnego handlu alkoholem i związanej z tym przestępczości. W drugim w imię walki z pandemią nadwyrężyło o zniszczyło mnóstwo gospodarczych inicjatyw. Choćby w turystyce...
Wydaje mi się, że w każdym wypadku należy rozważyć, jak będzie lepiej. Szczególnie zwróciłbym tu uwagę na prawa jednostki i rodziny. Państwo nie powinno wyręczać rodzin tam, gdzie tego nie chcą, bo same sobie dobrze radzą. Ot, kwestia zbyt łatwego odbierania rodzinom dzieci. Czasem faktycznie, powody takich decyzji są kuriozalne. Myślę tu bardziej o Niemczech czy Norwegii niż Polsce, bo u nas jednak bardzo na rodzinę się zwraca uwaga, choć oczywiście błędy system tez popełnia. Ale już np. instytucja szkoły: dla rodzin chyba dobrze, że jest. Zwłaszcza dla tych, które nie chcą uczenia dzieci organizować we własnym zakresie...
J.