Gość 03.01.2023 18:36
1. Czy jeśli czasem czyjeś zachowanie wobec mnie sprawiło mi żal, to nie będzie grzechem, jeśli porozmawiam trochę o tym z moją bliską przyjaciółką celem wyżalenia się i szukania pocieszenia? Zazwyczaj gdy tak zrobię, to czuję się jakby lżej, bo zaraz po rodzicach to tylko z nią mogę dobrze porozmawiać o różnych sprawach i znaleźć zrozumienie. A gdy coś mówię to oczywiście nie po to żeby zaszkodzić komuś ale właśnie znaleźć zrozumienie. Poza tym gdy o tym mówię to wiemy tylko o tym my i ci co patrzą na nas z Niebios.
Ja jestem pewien że to nic złego, ale na wszelki wypadek pytam.
2. Czy w kwestii oceny czynów mogę kierować się własnym sumieniem w oparciu o naukę Kościoła? Czy mogę ufać swojemu sumieniu? Bo właściwie na spowiedzi mi ksiądz powiedział że gdy się spowiadamy to z grzechów ciężkich a nie z gdybania. A więc czy samodzielnie mogę oceniać czy mój czyn był grzechem czy nie?
1. Nie. Byle nie chodziło o szkodzenie tej osobie, jakieś "budowanie koalicji" przeciw niej. No i co istotne, osoba skrzywdzona ma prawo domagać się sprawiedliwości. Jeśli chodzi więc o realną, poważną krzywdę, a nie jakiś drobiazg czy poczucie krzywdy mocno subiektywne, to nawet szukanie sprawiedliwości nie będzie czymś złym...
Przykład: pożyczył ktoś i nie oddał książki. Dopominanie się zwrotu jest jak najbardziej na miejscu. Rzucił chłopak dziewczynę - poczucie krzywdy pewnie jest, nieraz pewnie i niesubiektywne, bo faktycznie ktoś się źle zachował. Ale trudno szukać tu jakieś sprawiedliwości. Bo wiadomo: niby na czym miałaby polegać? Że się zejdą? Przecież nie po to ją zostawiał...
2. Tak. Człowiek powinien wręcz kierować się swoim oświeconym nauką Kościoła sumieniem. Czyli sądem rozumu. Wątpić owszem, rozum też może. Zwłaszcza w sytuacjach bardziej zagmatwanych. Wtedy powinien szukać prawdy. Zastanawiając się, tak "na zdrowy rozum". Ot, np, czy gdyby mnie zrobiono krzywdę, którą ja wyrządziłem bliźniemu, czy czułby się mocno skrzywdzony. I ewentualnie można szukać porady. Na pewno jednak nie należy kierować się wątpliwościami polegającymi na jakichś lękach, obawach itd, gdy rozum inaczej rozstrzyga sprawę. Trzeba po prostu ufać rozumowi, nie swoim obawom. A za ewentualne pomyłki, gdy staraliśmy się, ale nie wyszło, Bóg nas na pewno sądził nie będzie.
J.