skr 11.04.2022 12:34

Mam może nietypowe pytanie, ale mierze się czasami ze skrupułami i nie potrafię rozstrzygnąć sytuacji, która mi się zdarzyła.
Chodzi o to, czy można z powodu nieprzewidzianych okoliczności w kilka sekund popełnić grzech, zwłaszcza ciężki, mimo iż jest się świeżo po spowiedzi i na serio chce być się w stanie łaski?
Otóż, ostatnio, idąc do kościoła (dzień po spowiedzi), stałem na przystanku. Gdy podjeżdżał tramwaj, miałem wrażenie, że matka z dzieckiem, patrzący w inną stronę, stoją za blisko krawędzi peronu i chciałem jakoś zareagować, ale się powstrzymałem, bo uznałem, że może przesadzam, a nie chciałem robić z siebie głupka, który zaczepia obce osoby, zwłaszcza że dookoła stało jeszcze kilka osób. Ale w głowie już przeleciały mi myśli, że możliwe zagrożenie życia lub zdrowia jest ważniejsze niż ośmieszenie się itd. No i stałem tak bez reakcji dosłownie kilka sekund (tramwaj był już dosłownie kilka metrów od nas, gdy zaczął się cały "dylemat"), a w głowie trwała taka myśl, że to, co robię jest niewłaściwe. Oczywiście tramwaj wjechał normalnie na peron, a nadjeżdżając nawet nie zadzwonił, czyli ta matka z dzieckiem stali jednak odpowiednio daleko.

No i oczywiście zaczęło się z czasem rozmyślanie, czy nie popełniłem w tym grzechu, zwłaszcza ciężkiego. Co Odpowiadający o tym myśli? Spowiednik nakazał mi spowiadać się tylko z tego, co na pewno było grzechem. Czy zdaniem Odpowiadającego był to przynajmniej grzech lekki, o którym powinienem wspomnieć na spowiedzi czy w świetle polecenia spowiednika nie powinienem o tym mówić? I jak w ogóle nazwać taki ewentualny grzech?

Odpowiedź:

A stało się coś? Jeśli nie to widać zagrały Twoje lęki, a fatycznego niebezpieczeństwa nie było. Grzech ciężki na pewno to nie był. Zwłaszcza że czasu do namysłu miałeś mało, a nic się przeciez nie stało.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg