student 07.04.2022 17:19
Mam pytanie - jak odpowiadający oceniłby taką sytuację. Znalazłem w komputerze w sali na uczelni pendrive i otworzyłem go, żeby być może po plikach ustalić, do kogo należy, żeby go zwrócić (sala od dwóch dni była nieużywana, a my mieliśmy mieć tam spotkanie koła naukowego). Zrobiłem to wraz z dwoma innymi osobami, ale to ja "kierowałem" całą akcją. Gdy już mniej więcej mieliśmy ustalone, kto jest prawdopodobnym właścicielem, nie wyłączyłem tego, tylko nadal przewijałem listę plików i te dwie pozostałe osoby przez jakąś minutę-dwie swobodnie czytały nazwy plików i folderów. Jakoś głupio mi było przed nimi nagle to wyłączyć, chociaż przyszło mi do głowy, że może tam być coś kompromitującego tę osobę i nie powinienem im umożliwiać tego czytać, ale jakoś nie miałem odwagi i dopiero po tej minucie-dwóch wyłączyłem.
I tak się zastanawiam - czy był to grzech ciężki? Było to jakieś naruszenie prywatności, więc zamierzam się z tego wyspowiadać i tak, ale pytanie, czy to był grzech ciężki? Coś w stylu narażania kogoś na utratę dobrego imienia, jeżeli byłyby tam kompromitujące rzeczy (a mogły być, bo to pendrive prywatny). Czy można w ten sposób zgrzeszyć czymś w stylu obmowy? I to ciężko? Jak odpowiadający by to widział? Ostatecznie nie było tam nic kompromitującego, same pliki zawodowe, ewentualnie jakieś prywatne foldery (wnioskując po nazwie), ale żadnego pliku i folderu nie otwierałem. Ale było to ryzyko, że być może będzie tam coś złego i ja się na to jakby godziłem. Proszę o rozważenie tej sytuacji.
Nie zaglądaliście do plików, oglądaliście tylko ich nazwy i nazwy katalogów. Naruszenie prywatności niewielkie, zważywszy, że wcześniej podłączyliście pendrive, żeby ustalić właściciela. I nic nie znaleźliście, więc też nic szkodzącego bliźniemu potem nie zrobiliście. Nie uznałbym tego za grzech ciężki.
J.