Gość 04.02.2022 14:02
Szczęść Boże
Mam 17(prawie 18) lat. Mniej więcej 2 lata temu byłam na wakacjach na kolonii religijnej i od tamtego czasu moje życie zaczęło się szybko zmieniać. Najpierw było dobrze, chodziłam na różaniec dodatkowo, nawet odmówiłam pompejankę, moja mama zauważyła moją poprawę, ale później wszystko zaczęło się psuć, zaczęłam wpadać w skrupuły, wszystko wydawało się grzechem, to już była jakaś nerwica, miałam czasem przed oczami jakieś straszne obrazy wyobrażenia bluźniercze, przypominało to coś w rodzaju ciemnej nocy duszy.Jak chciałam iść do spowiedzi to mój rachunek sumienia trwał z 2 godziny, robiłam mnóstwo kartek z zapisanymi grzechami, przypominały mi się rzeczy z przeszłości. Później nawet Ojcze Nasz nie mogłam powiedzieć powtarzałam ileś razy to samo zdanie moja modlitwa mogła trwać wtedy nawet 40 minut. Teraz się to uspokoiło, ale wpadłam w jakąś obojętność, nie byłam u spowiedzi chyba od sierpnia zeszłego roku i nie chcę iść mimo że wiem że powinnam. Nie mam nic przeciwko Kościołowi, chcę być dobrą, pomagać, staram się przestrzegać zasad,a to wszystko jest takie skomplikowane. Wydaje mi się że się Boję(?) Boga. Zresztą sama już nie wiem.. To mnie strasznie mnie dręczy. Chciałabym po prostu żyć...
Może mi coś ksiądz poradzić?
Nie jestem księdzem...
Patrząc z boku widzę, skąd ta niechęć do religijności i skąd te skrupuły. Rozumiem tę obojętność, bo alternatywą nie jest radość i pokój, ale wieczny niepokój strach i udręczenie. Rozumiem więc. Natomiast widzę też, dlaczego się pojawiły: zaczęłaś prowadzić bardziej gorliwe życie religijne. I tego diabeł nie mógł znieść. Pewnie zrobił wszystko, żeby Ci życie z Bogiem obrzydzić...
To już wiesz, co trzeba zrobić? Znów zbliżyć się do Boga, na modlitwie, podczas Eucharystii, także idąc w najbliższym czasie do spowiedzi. Zbliżyć się z ufnością, na przekór swoim lękom. Bo Bóg jest dobry. Na pewno. I na pewno nie chce niczyjego udręczenia. Nie jest kimś, kto nasze grzechy kładzie na aptekarskiej wadze, który brudu grzechu będzie szukał z lupą w ręku, byle tylko coś znaleźć. Nie, Bóg taki nie jest. A jaki jest? No to zobacz jaki był Jezus. Bo On najpełniej objawił nam Boga. On sam, będąc Bogiem pokazał jaki Bóg jest. Popatrz jak Jezus traktował swoich uczniów, zobacz jak odnosił się do tłumów, jak do grzeszników. Właściwie jedną grupę, która ostro piętnował byli tzw pobożni - faryzeusze, uczeni w Piśmie. Ale nie za wierność Bożemu prawu ich piętnował, ale za obłudę: za to, że znajdowali różne kruczki, żeby przykazań nie słuchać, a niby mieć czyste sumienie. Jeśli czegoś takiego nie robisz - a przecież nie chodzi o drobiazgi, tylko o rzeczy wielkie - to nie masz powodu do obaw przed przychodzeniem do Boga...
Powodzenia...
J.