Były uczeń 03.11.2021 02:43
Nauczyciel religii powiedział mi kiedyś, że uczynki człowieka dzielą się na te dobre i te złe. Stwierdził, że nie ma czegoś takiego jak "uczynki obojętne", czy "uczynki neutralne".
Wydaje mi się to dziwne. Czy Kościół Katolicki rzeczywiście tak naucza?
Czy pan odpowiadający mógłby szerzej wyjaśnić tę kwestię?
Nie wiem... To znaczy nie wiem co miał ów nauczyciel na myśli. Ot, to, że zaraz pójdę zrobić sobie kawę. Czy trzeba rozpatrywać to w alternatywie dobro albo zło? Przecież z perspektywy moralności nie ma to właściwie żadnego znaczenia. Złe na pewno nie jest. A dobre? Nic wielkiego, prawda? Nawet trudno powiedzieć, że to jakieś drobne dobro.
Domyślam się jednak o co chodzi. O to, że wszystko co nie jest złem jest jakimś tam dobrem. Ot, to wypicie kawy. Daje mi dobre samopoczucie, więc wypicie jej można uznać za dobre. Za dobrą można uznać uczciwą pracę, budowanie dobrych relacji w rodzinie czy wśród przyjaciół. Z tej perspektywy dobre jest też - jak to kiedyś tłumaczyłem uczniom - siedzenie z kolegami na schodach domu i dłubanie słonecznika. Bo to budowanie przyjaźni. Złe, owszem, mogłoby tu być śmiecenie. Ale nie przesadzajmy, podobnie jak jeszcze bardziej ze złem marnowania czasu. Budowanie przyjaźni na pewno nie jest marnowaniem czasu. Zwłaszcza jeśli ktoś nie poświęca temu całego swojego czasu...
Tak bym ten problem widział.
J.