pytajnik 04.10.2021 12:51
Jak rozumieć to nauczanie Soboru Watykańskiego I: "Gdyby ktoś mówił, że jednego i prawdziwego Boga, Stwórcę i Pana naszego, nie można poznać ze stworzeń w sposób pewny z pomocą naturalnego światła rozumu ludzkiego – niech będzie wyklęty".
Chodzi mi oczywiście o fragment "w sposób pewny". Czy rzeczywiście na podstawie samej obserwacji świata każdy człowiek jest w stanie bezbłędnie stwierdzić, że istnieje Bóg? Przecież św. Tomasz z Akwinu pisał, że istnienie Boga nie jest oczywiste.
Do tej pory wydawało mi się, że nie mamy instrumentów, które pozwalają nam udowodnić, że Bóg jest. Wiara chyba zakłada pewną dozę niepewności?
Jasne, wiara zakłada pewną dozę niepewności. Sęk w tym, że dogmat ten jest sprzeciwem wobec negowania możliwości poznania Boga na podstawie tego co widzimy w stworzeniu. Jest sprzeciwem wobec stawiania sprawy w ten sposób, że "nie wiadomo", że "różnie to być może", "nic pewnego nie możemy powiedzieć". Czyli agnostycyzmowi, który wybiera co mu w danej chwili wygodne.
Oczywiście nie jest tak, że patrząc na dzieło stworzenia można dojść do przekonania o tym, że Bóg żydów i chrześcijan jest Bogiem prawdziwym. Chodzi raczej o Boga jako takiego, bez takich uściśleń, który to Bóg monoteistycznych religii. W sumie istnienie takiego Boga jest pewne. Dlaczego? Inaczej musielibyśmy założyć, że świat, który nas otacza jakimś dziwnym trafem istnieje, choć właściwie wcale istnieć nie musi. Lepiej chyba uznać istnienie wiecznego Boga niż wiecznej materii czy tam energii, która nie wiadomo skąd miałaby się wziąć. Bo nie widzimy w tym świecie niczego, co by wskazywało, ze świat musi istnieć. Nie, mógłby nie istnieć. Bóg o tyle co innego, ze jest duchem.
J.