Z.G. 06.09.2020 14:00

Witam
Jestem „świeżo” po wykładzie ks Cisło, który opowiadał o prześladowaniach chrześcijan. Opowiadał także przypadki ludzi którzy ponieśli śmierć (najczęściej z rąk muzułmanów) nie chcąc wyprzeć się wiary. Mówił także o osobach które jednak wiary się wyparły bo nie były w stanie wytrzymać, tortur, bicia lub po prostu w trosce o swoją rodzinę. Po tym wszystkim „głowa mi pęka” od dylematów jak ocenić owe sytuacje. Wielokrotnie Pan tu odpowiadając pisał że wyparcie się Chrystusa to jedna z najgorszych rzeczy jaką można uczynić, ale…. Jak to ocenić w perspektywie zmuszenia, bicia, tortur lub mając świadomość że np. Ojciec rodziny ponosząc śmierć osieraca i jednocześnie skazuje na nędzę dzieci a może także i na ich śmierć? Definicja grzechu ciężkiego mówi że musi to być czynność dobrowolna, tutaj w tym przypadku wyparcia się wiary tego nie ma. Z drugiej jednak strony mamy cała rzeszę męczenników którzy za wiarę ponieśli śmierć czasami niezwykle okrutną. Są dla nas wzorem, dla mnie osobiście „takim gigantem” jest O. Kolbe. Można też jeszcze spojrzeć na to tak, że większość męczenników „miała łatwiej” decydując się na śmierć bo ksiądz, biskup, zakonnik nie osieracał nikogo więc nie skazywał Go na nędzę i pastwę losu. Jak to wszystko ogarnąć o ile się da? Jak ocenić postawę oddania życia za wiarę skazując innych również na śmierć czy nędzę. Można by wręcz powiedzieć że to nawet postawa egoistyczna, myślę tylko o sobie, wierzę że przez ten czyn zostanę zbawiony ale przecież przez ten czyn będzie cierpiał ktoś inny. Czy Chrystus wymaga od nas aż takich poświęceń i niejako godzi się aby męczeństwo jednej osoby pociągało śmierć innych tym bardziej że to nie jest czyn dobrowolny. Tu jeszcze nasuwa mi się czas II wojny świtowej kiedy to np. na śląsku ludzie podpisywali listy wyrzeczenia się polskości na rzecz Niemiec tylko po to aby ratować życie swoje czy rodziny. Można to uznać za zdradę Ojczyzny ale przecież wiadomym było że nie zdradę tu chodziło a o ratowanie życia. No i kolejna rzecz. Jak zachował się pierwszy papież czyli św Piotr. Też się wyparł a został papieżem, Chrystus Go nie potępił ale wręcz wyróżnił mimo wszystko. Dlaczego zatem inni męczennicy nie postąpili podobnie dla ratowania życia?
Jak Pan widzi tych dylematów jest mnóstwo. Wole sam sobie nie zadawać pytania co bym zrobił gdyby…. Z jednej strony wiem że wiara w Chrystusa nakłada na mnie obowiązek nawet poświęcenia życia ale z drugiej strony jako Ojciec, głowa rodziny od którego zależy los mojej rodziny nie wiem czy byłym zdolny do takiego czynu, mając świadomość że ich osierocę, być może swoją decyzją podpisze wyrok śmierci na żonę, i dzieci, mając też świadomość że właściwie to tylko słowa „Tak wyrzekam się Chrystusa” podczas gdy w sercu odpowiedź jest zupełnie odwrotna.
Umie Pan udzielić odpowiedzi? Bo ja biję się z myślami….

Odpowiedź:

Nie porównywałbym zaparcia się wiary z zaparciem się polskości... To jednak dwie bardzo różne rzeczy...

Myślę tak: wiadomo, co zrobić należy. Trwać w wierności Chrystusowi. Ale że w przypadku zagrożenia życia czy nawet tylko różnych szykan, nie jest to takie łatwe, sąd zostawiłbym Bogu. On wszystko wie, wie jakimi motywami kieruje się człowiek. I On to wszystko potrafi osądzić. Nie potępiałbym więc tych, którzy w obliczu zagrożenia życia własnego lub bliskich zaparli się wiary. Dziękuję Bogu, że mnie na taką próbę nie wystawił. Zdecydowanie gorzej gdy ludzie zapierają się Jezusa z powodów tak błahych jak obawa przed złośliwą uwagą koleżanki albo z lenistwa.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg