Gość 11.07.2020 14:16

1. Jezeli umierajac w stanie grzechu smiertelnego nie zalujac za niego czlowiek skazuje sie na wieczne potepienie, to 99,9% ludzi nie osiagnie zbawienia.

Czy mozna miec nadzieje ze wiekszosc ludzi grzeszy nieswiadomie? Jak ktos na papierze jest katolikiem czyli chrzest, komunia itd to teoretycznie pewnie zna nauke Kosciola. Ale jak sie "zyje zyciem" jesli mozna to tak nazwac, to praktycznie nie ma szans zeby zyc bez grzechu ciezkiego, a moze sa nie wiem?

2. Czy bierzmowanie osob ktore je traktuja jak odbebnienie jakiegos obowiazku nie jest grzechem. Czy ksiadz nie powninien mowic mlodym ludziom ze jezeli ida do bierzmowania bo im mama kazala, albo z jakiegos innego powodu niz z checi rozwoju duchowego, to naprawde lepiej poczekac az sie bedzie gotowym. Jak ktos nie chce isc przez zycie z Chrystusem to jaki jest sens zeby szedl do bierzmowania? Podobnie z malzenstwem. Ksiadz nie zyje na innej planecie to chyba wie jak sytuacja wyglada. Z grupy z ktora sie przygotowywalem do bierzmowania moze 3 osoby chodza do kosciola, i to itak jest duzo

Odpowiedź:

1. Nie wiadomo ilu ludzi umiera w stanie grzechu śmiertelnego. A sąd nad nimi, w tym także nad świadomością i dobrowolnością, z  jaką dopuszczali się poważni złych czynów trzeba zostawić Bogu. Kościół nigdy nie orzeka o czyimś potępieniu. Zawsze można mieć nadzieję, zawsze warto się za zmarłych modlić...

2. Wybór bierzmowania powinien być wyborem świadomym, dobrowolnym. "Bo mama kazała" niekoniecznie jest prawdą, tylko ściemą na potrzeby kolegów. natomiast nie jest sakrament bierzmowania nagrodą za dojrzałość. Raczej ma pomóc w dojrzewaniu. Nie widziałbym problemu, gdy przychodzi do bierzmowania człowiek niedojrzały. Bo któż zresztą jest dojrzały? Najważniejsze, by chciał dojrzewać.

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg