Gość 04.05.2020 19:23
Mam pytanie co do ważności spowiedzi.
Z około 3 lata temu na studiach miałem problem z nieczystością,
(...)
Jednakże, po tych 3 latach stwierdziłem, że to mogło być zatajenie i poszedłem do spowiedzi to powiedzieć. Spowiednik powiedział, że nie sądzi że to zatajenie i mogę normalnie się spowiadać, ale jak sumienie nie daje spokoju to generalna. Żyłem tak z ponad pół roku w niepewności, aż w końcu stwierdziłem, że zataiłem i poszedłem do spowiedzi generalnej 4 miesiące temu. Problem w tym, że nie powiedziałem, że brałem Eucharystię świętokradzko, gdyż stwierdziłem, że wtedy byłem przekonany o swojej czystości, więc nie popełniałem takiego świadomego świętokradztwa. Teraz uświadomiłem sobie, że skoro przyznałem się do zatajenia to siłą dedukcji też do świętokradztwa Eucharystii.
Czy jak wtedy miałem mylne przekonanie, to ta spowiedź generalna jest ważna? Tzn. i tak powiem na następnej spowiedzi o tym problemie, ale męczą mnie wątpliwości, a spowiedź dopiero w czwartek ;/
To akurat jest oczywiste samo przez się. Wiadomo, że jak człowiek spowiada się ze świętokradzkich spowiedzi, to były też najpewniej świętokradzkie komunie. A że ni chciałeś zataić, tylko zapomniałeś doprezycować, nie ma problemu
Zobacz jak to działa: najpierw masz wątpliwości dotyczącą spowiedzi. Spowiednik mówi - niepotrzebnie. Potem mimo wszystko przystępujesz do spowiedzi generalnej. W tej spowiedzi czegoś niechcący nie dopowiadasz i problem w zasadzie nieistniejący staje się problemem zamykającym niebo. Coś, co do czego miałeś wątpliwość i dla świętego spokoju wyznałeś w spowiedzi, przez rzekome zatajenie staje się grzechem bardzo poważnym.
Tak to działa. Dlatego koniecznie trzeba w takich razach słuchać tego, jak zdecydował spowiednik.
J.