VWV 29.02.2020 18:44
Witam.
Jestem 17-letnią panną. Proszę o ukrycie od 5 pytania:
1. Czy nie spędzanie czasu z rodziną przez brak ochoty jest grzechem ?
2. Czy jak się kogoś nie lubi, bo denerwują go jego wady, ale nie traktuje się go gorzej ani nie życzy źle, to jest to grzech ?
3.W jaki sposób mam możliwość troszczenia się o potrzeby wspólnoty Kościoła (oprócz sprzątania go i składki co niedzielnej, dodam, że nie zarabiam pieniędzy)
4. Czy zbieranie pieniędzy na edukacje w przyszłości może być w jakiś sposób grzeszne ?
5-6 ....
1. No cóż... Czwarte przykazanie stanowi: czcij ojca swego i matkę. Odnosi się to w jakimś stopniu także do innych - domowników, bliskich itd. By na to szerzej spojrzeć możesz zajrzeć np. TUTAJ. Gdy coś każą, o coś proszą - masz zrobić ( o wyjątkach w tym artykule). Nie znaczy to jednak, że musisz rodzinie poświęcać nie wiadomo ile czasu. Jeśli rodzice nie mają nic przeciwko temu, że cię często nie ma, nie ma problemu. To znaczy jakiś tam jest: to pytanie o rodzinne więzi. Tyle że jak się ma 17 lat, to uciekanie z domu i preferowanie przyjaźni nad rodzinę to norma. Byleś utrzymywła z rodzina dobre relacje...
2. Nie. Czyjeś wady mogą nas denerwować, ale jak traktujesz tego kogoś normalnie, to nie ma najmniejszego grzechu. Nawet jest zasługa, bo musisz się pewnie przemóc. W ogóle uczucia - w tym zdenerwowanie - nie są grzechem. Grzechem może byc to, co pod wpływem tych uczuć się robi, jak się działa (albo czego się nie robi - zaniedbanie dobra)
3. Myślę, że to co robisz wystarczy.Skoro nie zarabiasz, to nawet nie masz własnych pieniędzy, więc drobny datek to i tak sporo. Na pewno warto też troszczyć się o Kościół, jakim są ludzie. Np. chorzy, starzy, opuszczeni, czasem potrzebujący dobrego słowa ale to już w zasadzie sprawa innych przykazań... Warto pamiętać o uczynkach miłosierdzia względem ciała i względem duszy.
4. Nie. Chyba że pod "zbieranie" kryje się kradzież albo rozbój ;)
5. Upomnienie niejedno ma imię. Gdy chodzi o starszych upominanie w sensie pouczania chyba w ogóle nie wchodzi w rachubę. Nie będzie skuteczne, a upominanie dla upominania nie ma sensu i nie należy tego nawet robić. Upominać trzeba z miłości, nie ze strachu przed grzechem. Kolegów, koleżanki...W tym wszystkim, gdy chodzi o chodzenie do kościoła, wiarę, to bardziej trzeba dobrego przykładu, jakiejś delikatnej zachęty, a nie jołczenia, że ktoś nie chodzi. Bo to nic nie da, a przynieść może więcej szkody. Upominać stawiając sprawę ostro trzeba by przede wszystkim, gdy chodzi o czyjąś krzywdę: np. ktoś chce się zemścić, ktoś inny wyżywa się na otoczeniu, ktoś rozpowszechnia jakieś kłamstwo na czyjś temat itd itp. Upominanie w sprawach relacji z Bogiem raczej nie przyniesie dobrego efektu....
Przeczytaj jeszcze, co napisałem przed laty... TUTAJ
6. Postanowienia wielkopostne mają to do siebie, że sami wybieramy, co postanawiamy. Ja też sobie postanowiłem: nie będę pił kawy w PRACY. I nie piłem. A że nie piję wieczorem, to w domu też. Ale jak nie idę do pracy - weekend - to czasem wypiję. Trudno powiedzieć, że to złamanie postanowienia albo z e to złe postanowienie. Bo w PRACY piłem jej za dużo....