Stokrotka 21.02.2020 19:44
Dzień dobry, mam kilka pytań
1. Czy jeśli katolik bierze ślub z osobą innej religii i druga strona chciałaby mieć też ślub według obrzędów danej religii, to czy strona katolicka może się na to zgodzić? Nie będzie to łamaniem pierwszego przykazania? I co z innymi świętami, które może chcieć obchodzić osoba innej religii?
Jeśli chodzi o dzieci w małżeństwach mieszanych, to czy nie lepiej jest pozwolić dziecku wybrać religię, zamiast narzucać katolicyzm? Bo w ten sposób drugie z rodziców jest, że tak powiem trochę odrzucone, musi całkowicie ustąpić, nie może przekazywać dziecku swojego spojrzenia na świat. Zwłaszcza, że podobno w każdej religii można znaleźć coś dobrego, tylko że nie poznały one Boga tak jak chrześcijanie.
Trochę szkoda, żeby ludzie zrezygnowali ze związku, który budowali i jeśli chcą być razem na zawsze, budować miłość, przez różnice religijne i szukali kogoś innego, czy to źle, że tak myślę?
2. Dlaczego nie mogą zostać zalegalizowane małżeństwa jednopłciowe w państwie(nie w Kościele), przecież w państwie nie ma tylko katolików, a osoby o orientacji homoseksualnej i tak żyją ze sobą jeśli chcą. Kościół może powiedzieć swoje zdanie, ale czy ma prawo decydować o tych, którzy nie są w Kościele? I co jeśli mi jakoś nie przeszkadzają homoseksualiści(wiem, że to grzech i osobiście jest to dla mnie niezrozumiałe jak można być z osobą tej samej płci) i po prostu nie mam z tym problemu, ich wybór, w sumie mi obojętnie czy będą małżeństwem cywilnym czy nie, czy to coś złego?
3. Czy jest to złe, że nie czuję jakiegoś zgorszenia czy czegoś w tym stylu, gdy wiem, że ktoś żyje bez ślubu(w stałym związku, a nie co tydzień z kimś innym) lub używa antykoncepcji? Wiem, że to grzech i sama nie zamierzam tego robić, no ale ludzie są różni. Szczerze mówiąc bardziej mi przeszkadza, gdy ktoś jest chamski, nieuczciwy, krzywdzi innych.
Proszę nie odbierać moich pytań jako atak na Kościół, ja po prostu jestem ciekawa, bo nachodzą mnie takie wątpliwości czy jak tak myślę, to czy w ogóle mogę przystępować do Komunii. Bo mogę to powiedzieć na spowiedzi, ale po wyjściu z konfesjonału moje odczucia, poglądy się od tak nie zmienią. Albo czy jak Pańska odpowiedź mi się nie spodoba, to czy to od razu grzech?
Pozdrawiam :)
Moja odpowiedź na pewno się Pani nie spodoba. A jak zacznie Pani na mnie kląć - to na pewno będzie już grzech :)
1. Budują miłość, a w każdej religii jest coś dobrego.... Mam poważne wątpliwości, czy można odpowiedzialnie kochać drugą osobę, a jednocześnie lekceważyć jej wiarę. Wiara to coś najbardziej podstawowego, co człowieka konstytuuje. Nie kubraczek, który można dowolnie zmienić, ale coś jak skóra, która się po prostu ma. Jeśli w miłości przeszkadzają np. jakieś złe nawyki, jakieś nieciekawe przyzwyczajenia, to dlaczego różnica wiary nie powoduje, że człowiek się jednak porządnie zastanowi, zanim będzie rozwijał taki związek? Dlaczego to w miłości nie przeszkadza? Jak traktuję swoja wiarę?
Jeśli stawiałbym związek z kimś ponad Chrystusa, to jaki ze mnie chrześcijanin? Jeśli narażam dzieci, że nie będą wychowane po chrześcijańsku, to czy postępuję wobec nich odpowiedzialnie? Jeśli wiara jest dla mnie ważna, to nie będę chciał iść przez życie z kimś, kto będzie się domagał ode mnie jej porzucenia czy wychowywania dzieci po swojemu. To oczywiste dla każdego, kto swoją wiarę szanuje. I nie traktuje Chrystusa jak kogoś, komu robi łaskę, że pojawi się od czasu do czasu w kościele...
Tu tkwi istota problemu: w poważnym traktowaniu wiary. A nie w tym, że wiara przeszkadza w prawdziwej miłości. To nie wiara jest problemem, ale ta źle ulokowana miłość. I można, owszem, próbować jakoś to życie we dwoje sensownie ułożyć, ale na pewno nie wolno sprawy różnicy wiary lekceważyć.
Konkretniej na pytania...
Prawo Kościoła katolickiego jest takie, że nie dopuszcza podwójnej ceremonii. Można od biedy zyskać dyspensę od formy kanonicznej i zawrzeć ważny ślub nie w kościele, ale powtarzać ślubowania nie można. Na to się Kościół nie zgadza.
Co do świętowania... Chrześcijanin nie powinien czcić innych bogów. Świętować np. przy stole - można. Ale udział w ceremonii religijnej, zwłaszcza czynny udział byłby już czymś niewłaściwym.
Kościół katolicki zgadza się na małżeństwa mieszane pod warunkiem, że strona katolicka będzie się starała wychować dziecko w wierze katolickiej, a strona niekatolicka zostanie o tym poinformowana. Tu należałoby właściwie powtórzyć to wszystko, co napisałem wcześniej: wiara w Jezusa Chrystusa to coś poważnego i ważnego.Proszę nie żądać, by Kościół błogosławił związki, które nie zamierzają żyć według wiary...
2. Kościół nie zabrania nikomu żyć ze sobą. Tylko nie zgadza się, by nazywano taki związek małżeństwem. I z tego też powodu takich związków nie błogosławi.
Bo małżeństwo to nie każdy związek dwojga ludzi. Jeśli razem chcą grać w badmintona czy jeździć na łyżwach - nie ma sprawy, ale to nie jest małżeństwo. Konstytutywnym przymiotem małżeństwa jest wspólne życie i otwarcie na potomstwo. Z przyczyn czysto biologicznych w związkach jednopłciowych to drugie z góry jest wykluczone. I dlatego takiego związku nie można nazywać małżeństwem.
3. Grzesznicy nie muszą Pani przeszkadzać. Więcej, może ich Pani nawet kochać. I nawet powinna. Ale trzeba jasno powiedzieć sobie, co jest dobre, a co złe.
J.