Gość 23.01.2019 07:35
Witam serdecznie.
Ostatnio zainteresowała mnie osoba św.o.Maksymiliana Kolbe. Ale moje pytanie nie dotyczy bezpośrednio jego, ale akurat takiego zagadnienia: ponoć w obozach koncentracyjnych (przynajmniej Oświęcim) była taka zasada, że jeśli uciekł jeden więzień, to wtedy tego dnia zbierano wszystkich na apel i wybierano 10 osób, które następnie rozstrzeliwano. Oczywiście, rozumiem że takie sytuacje rozstrzeliwania bez powodu ot tak, miały miejsce ciągle i niezależnie od tego, czy ktoś danego dnia uciekł, czy nie.
Jednak, mając możliwość ucieczki a zarazem świadomość, że na pewno za ocalenie własnego życia zostanie na pewno rozstrzelanych 10 innych osób, czy w takiej sytuacji obrona własnego życia (czyli ucieczka, mimo wszystko) jest moralnie poprawna i uzasadniona, kiedy wiem, że choć ocalę swoje, zginie kilku niewinnych ludzi?
Pozdrawiam.
To trudny do jednoznacznego rozstrzygnięcia dylemat. Ja jednak skłaniałbym się do stwierdzenia, że jest to moralnie dopuszczalne. Zastanawiałbym się tylko w przypadku jakichś działań "na wolności"; gdy w odwecie np. za jakiś zamach ginęli Bogu ducha winni ludzie. Pewnie ruch oporu kalkulował, czy na taki krok się zdecydować. Przecież mogło być i tak, że wyeliminowanie tego czy innego oprawcy mogło ocalić część jego potencjalnych ofiar, gdy chodziło o urzędnika bardzo gorliwie pełniącego swoje obowiązki...
Ale w obozach uznałbym ucieczkę za coś moralnie dopuszczalnego. Proszę zwrócić uwagę, że:
Chodził więc o
Zawsze winny jest ten, kto zabija. Nie ten, który uciekając wywołuje gniew oprawcy i skłania go do (szybszego) zabicia innych.
Tak bym to widział.
J.