Pani gość 24.07.2017 11:00
1) Czy wychodzenie szybciej z pracy lub spóźnianie się (nieprzypadkowe, ale np. z lenistwa) to grzech ciężki? Mowa o 10 – 15 minutach.
2) Martwię się „zuchwałym” grzeszeniem… Czasem jak idę do sklepu w niedzielę to mam świadomość, że to grzech, a przecież potem muszę się z tego wyspowiadać, a zatem najpierw żałować. Ostatnio nie było w aptece takiego płynu do demakijażu to poszłam do drogerii (o ile otwarta apteka w niedzielę jest ze słusznych powodów to ewentualne pójście nie będzie takie złe, to drogeria to niepotrzebna czyjaś praca w niedzielę). Nie było to coś nagłego bez czego bym nie wytrzymała parę dni… Jestem za zakazem handlu w niedzielę i obiema rękami bym się podpisała za tym, gdyby np. takie referendum powstało. No ale „jak już otwarte” to poszłam i kupiłam. Jak się teraz spowiadać? To było zuchwalstwo, bo mam świadomość, że to grzech, ale po prostu „musiałam” pójść… Staram się, chcę kiedyś naprawdę w końcu przestać chodzić po cokolwiek w niedzielę do sklepu. Co mam teraz zrobić? Jak żałować czegoś co się zrobiło ze świadomością, że potem trzeba się z tego spowiadać? A może to nie jest ciężki grzech i jakoś „lżej” Pan Bóg spojrzy? Chcę tego unikać mimo wszystko.
3) Mam wrażeniem, że łatwiej mi „mocno postanowić poprawę” niż „żałować”. Mam świadomość wagi jakiegoś grzechu, a zatem postanawiam wiecie go nie popełniać, ale w chwili popełniania miałam pełną świadomość, że „Bóg widzi”… Czy wtedy żal jest szczery? Nie chcę oszukiwać siebie i Boga „pogrzeszę a Ty mi i tak wybaczysz”, staram się, ale czy właśnie świadome zuchwałe popełnienie grzechu ciężkiego nie dyskwalifikuje? Ile prawdy jest w naszym żalu?
1. Spóźnianie się samo w sobie to nie problem. Ważne, jakie szkody powoduje.
2. Proszę ten problem wyjaśniać ze spowiednikiem.
3. Postanowienie poprawy jest jednym z mierników szczerości żalu. Ale trudno mi oceniać, na ile czyjś żal jest dobry czy nie. To raczej rozstrzyga spowiednik. Proszę zajrzeć jeszcze TUTAJ
J.