Makobie 02.03.2017 15:20

Witam.
Dlaczego nie mówi się wprost, że nie płacenie podatków nie jest grzechem? Albo, że jest. Przecież, gdy prawo Państwowe pozwala na aborcję lub inną rzecz niezgodną z nauczaniem Kościoła to mówi się o tym głośno i sprzeciwiając się władzy nie ma się wtedy grzechu. Zatem dlaczego jasno i wyraźnie nie mówi się, że oszukiwanie to grzech? Że sprzeciwianie się władzy państwowej to grzech? Albo że to nie grzech? Zamiast tego zostawia się furki typu: jeśli kogoś nie stać to może nie płacić? A nie lepiej powiedzieć: jak kogoś nie stać to niech się weźmie do roboty albo idzie po zasiłek. Jak takich będzie więcej to może rządzący się zorientują, że prawo jest niedobre i zmienią. Jak zauważono, że dzieci mniej się rodzi to coś zmieniono. Dlaczego wygląda na to, że jak kogoś stać to może/musi płacić, a jak nie to nie. A skąd wiadomo, że już ktoś jest na tyle bogaty, że moralnie to powinien płacić. A może musiał wcześniej nie płacić żeby go było stać na płacenie i co wtedy zaległe też ma zapłacić?
2. Czy jest byłby sens istnienia portalu, który zamiast rzeczowo odpowiadać ludziom na ich problemy to powodowałby jeszcze większe dylematy lub sobie żartował z pytań(-jącego) albo wysyłał do spowiednika?
Proszę nie publikować pytania i odpowiedzi tylko przesłać na e-mail:
Przepraszam i będę wdzięczny za odpowiedzi.

Odpowiedź:

1. Zasad jest taka, że podatki należy płacić. Podobnie jak wszelkie inne należne społeczeństwu daniny. Gdy człowiek uważa, że w konkretnej sytuacji płacić nie powinien, to powinien to skonsultować ze spowiednikiem. Bo nikt nie jest dobrym sędzia w swojej sprawie. 

2. Nie jest "sensem" portalu Wiara.pl odpowiadanie na wszystkie możliwe pytania. Robimy to, bo chcemy ludziom pomagać. Są jednak sytuacje, które w moim odczuciu wymagają decyzji spowiednika. Wiążącej decyzji, nie rady. Np. powiedzenia człowiekowi, by nie wracał do starych grzechów. Ja tego zrobić nie mogę, bo nie mam prawa rozgrzeszania.

Podobnie jest z wieloma innymi sprawami. Zwłaszcza gdy chodzi o rzekome grzechy popełniane myślą, o których pytający pisze "nie wiem czy tak myślałem, ale wydaje mi się". To co ja mam wiążąco odpowiedzieć? A spowiednik nie musi wchodzić w problem, czy ktoś rzeczywiście tak myślał, czy nie myślał, na ile dobrowolnie i tego rodzaju sprawy. Po prostu udziela rozgrzeszenia. Ja go dać nie mogę. Mogę tylko radzić...

A jako że nie widzę powodu, dla którego miałbym pytanie ukrywać, to go publikuję. 

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg