P. 15.12.2016 23:01
Zauważyłem wcześniejsze pytanie o muzyce. Odpowiadający uznał że nawet jeśli w niej są wulgaryzmy i nieskromne słowa/ wyrazy i jeśli słucha się jej dla zabawy to nie jest jakimś grzechem ciężkim. Właśnie chciałem o coś się dopytać. Czy słuchanie muzyki w której tekst jest naprawdę wulgarny i beznadziejny, sprowadzony do poziomu żenującego ale melodia jest taneczna, i po prostu jakoś chce się do tego tańczyć może być grzechem ciężkim ? Chodzi mi o muzykę twórcy o którym wśród młodzieży ostatnio zrobiło się głośno. Tworzy on taneczną a zarazem wulgarną muzykę ze bardzo słabym rynsztokowym tekstem, pełnych nieskromnych wyrazów. Sam jestem młody i słuchałem tego i się przy tym bawiłem bo wpadło w ucho po prostu, choć przyznaję że poziom tekstu jest słaby i nie ma żadnej wartości. Zastanawiam się czy takie słuchanie mogło być grzechem ciężkim? Według mnie słuchanie tego przez dzieci z gimnazjum to wielka przesada i żenada, ale jeżeli ktoś ma dystans do tego i no okej.. kipi to wulgaryzmami i nieskromnością ale czy jeżeli przy tym czasem się pobawię i trochę ponucę to nie mogę pójść później do komunii?
Bo mówi się że wszystko co jest nieskromne to grzech ciężki... ale tu chyba chodzi o coś co wywołuje podniecenie, pragnienie zrobienia czegoś nieskromnego.
No bo w końcu codziennie przez życie przewijają się jakieś żarciki nawiązujące go tych tematów, a skoro żart jest śmieszny ale nie podniecający to ciężko wg mnie żeby był grzechem ciężkim. Pozdrawiam serdecznie :)
Na tym polega pułapka tego rodzaju sytuacji. Muzyka jest "fajna", "taneczna", ale z wulgarnymi słowami. I tak się człowiek z wulgarnością oswaja. Przepraszam, ale jak nie umiałbym się bawić przy muzyce, w której wychwalano by diabła, tak nie umiałbym też nie zwracać uwagę na mnożone w tekście wulgaryzmy. Nie umiałbym jednego i drugiego oddzielić. I dziwię się, że komuś to nie przeszkadza.
J.