Eliszebeth 02.12.2016 16:19
Szczęść Boże!
Nad odpowiedzią na moje pytanie zastanawiałam się dość długo i jakoś nie potrafię jej sama znaleźć. Przytoczę najpierw dwa cytaty, żeby lepiej wyjaśnić o co mi chodzi:
"Kiedy z taką stanowczością oddajemy się Panu, nie zawsze jest już tak miło i radośnie. Paradoks? Nie. To Zły, widząc naszą postawę, zaczyna się miotać i atakuje nasze najsłabsze punkty, byśmy zwątpili i wycofali się z naszej decyzji. Ktoś bliski trafia do szpitala, ktoś odchodzi, dotykają nas trudne wydarzenia – dodaje ks. Krzysztof" - źródło: http://kosciol.wiara.pl/doc/3569321.Jednoznacznie-Za-Jezusem
Zaś drugi to słowa Ojca Pio, (pozwolę sobie nie cytować, tylko napisać o co chodzi, bo nie mam tego cytatu pod ręką). Mianowicie mówił on, że kiedy szatan miota się i wrzeszczy wokół naszego sumienia to dobrze, bo oznacza to, że nie ma on dostępu do naszej woli.
I teraz kwestia, która mnie nurtuje:
Oddałam całe swoje życie Bogu i zaczęłam czynić wysiłki by zostać świętą, (w końcu każdy powinien się o to starać, czyż nie? ;), by moja dusza była piękna dla Jezusa. Początkowo poczułam wielką łaskę, ale wkrótce cała moja wewnętrzna walka stała się jeszcze trudniejsza niż przedtem. Tak jakbym żyła w ciemności, zobaczyła światło, a potem ktoś je zasłonił i ciemności wydają mi się większe niż przedtem. Czuję jak kusi mnie zwątpienie w tę obraną drogę ale nie poddaję się mu, bo wiem, że teraz Bóg wymaga ode mnie większej wiary i skierowania moich myśli i działań na Niego. Ale co mnie naprawdę trapi, to to, że kiedy czułam Jego łaskę szybko wyzbyłam się wad, które wcześniej miałam, a teraz one powróciły i często upadam na polu walki z nimi.
Czy szatan może też tak manifestować swoją walkę o moją duszę? Nie zewnętrznymi przeszkodami, ale rzucaniem kłód pod nogi w walkach duszy z grzechem? Np. w cierpliwości. Zawsze byłam wybuchową osobą, ale starałam się z tym walczyć. Kiedy poczułam łaskę Pana było cudownie, nic nie mogło mnie wyprowadzić z równowagi. Kiedy ta łaska się ukryła, znów ciężko mi opanować ten grzech i wiele razy w tym upadam.
Mam nadzieję, że Odpowiadający coś zrozumie z tej chaotycznej przemowy :) Pozdrawiam i modlę się o wiele światła dla osoby, która rozwiewa nasze wątpliwości.
Z Panem Bogiem :)
Rozumieć przemowę to rozumiem... Ale jak na pytanie odpowiedzieć?
Podejrzewam, że trudności w życiu duchowym faktycznie mogą być spowodowane jakimś szczególnym wysiłkiem szatana, któremu nie w smak to, że oddałaś życie Chrystusowi. I dlatego szczególnie się stara Cię kusić. To zresztą dość częste zjawisko, że jak chcemy żyć lepiej, to wychodzi gorzej. W mojej parafii katecheci śmiali się kiedyś, że nigdy ławki w salkach nie są tak obsmarowane jak w Wielkim Poście, kiedy każdy robi jakieś dobre postanowienia. Więc tak to chyba rzeczywiście jest.
A co do "widzenia światła" kiedyś, a teraz jego braku.... No cóż... Powodów takiej sytuacji może być więcej. Może to być tez jednak próba ze strony Boga; próba czy kochamy go naprawdę czy tylko kochamy to "widzenie światła"... No i tak...
J.