Gość 31.10.2016 06:25
Jako dziecko w podstawówce z jakiegoś powodu którego już nie pamiętam, przyrzekłem Bogu, że do którejś klasy nie będę się golił. Nie pamiętałem później do której i możliwe, że tą klasę zaniżyłem. Tak mi się teraz wydaje. Nie jestem pewny, czy to zadziałało na zasadzie wyparcia, że nie pamiętałem czasu na jaki się zobowiązałem, czy chciałem zrobić to szybciej bo koledzy się naśmiewali (wiadomo jak początkowy zarost wygląda) i sobie wmówiłem, że już mogę.
Później przy spowiedzi generalnej powiedziałem tylko, że składałem Bogu obietnice, a później nie pamiętałem na jaki czas i o co dokładnie chodziło. Czy powinienem był opowiedzieć tą sytuację, czy tak wystarczyło? Bo nie daje mi to spokoju...
Moim zdaniem problem tkwi w tym, ze złożyłeś Bogu bardzo dziwaczną obietnicę. Nie bardzo widzę jej sens. Golić się facet zaczyna, jak ogolić się trzeba i nie bardzo rozumiem czemu w ogóle taką obietnice składałeś. Chodziło o to, że chciałeś dłużej znosić naśmiewanie się z Ciebie? Ja w każdym razie widziałbym tu pochopnie złożoną Bogu obietnicę. Ale nie wracał bym do sprawy, bo przecież w międzyczasie byłeś już u spowiedzi i to generalnej. Takie wracanie do drobiazgów z przeszłości, zwłaszcza po spowiedzi, która miała zamknąć złą przeszłość, tylko nakręca skrupuły...
J.