Gość 30.08.2016 21:18
Szczęść Boże
Moje pytanie dotyczy postu piątkowego. Pragnę tu zaznaczyć że zdaję sobie sprawę z jego istoty-że bardziej chodzi tu o rezygnację z przyjemności, poświęcenie czegoś,niż o to nie zjedzenie mięsa- i uważam, że tak być powinno.
Zastanawia mnie tylko formalność-w Polsce obowiązuje piątkowe powstrzymywanie się od potraw mięsnych. Kłóci się to przecież z "jednością" Kościoła- którą to wyznajemy podczas każdej Mszy-bo przecież w innych krajach tego niema.
Dlaczego więc o tym, co wolno, a czego nie w sprawach wiary, ma decydować to, że urodziłam się tu i tu, bo 300 km na zachód to już w piątek mięso można jeść.
Czy więc post piątkowy nie powinien być- jak najbardziej dla mnie zrozumiałym- nakazem dla CAŁEGO kościoła. Przecież jest "Jeden, Święty, Powszechny, Apostolski Kościół".
Dlaczego więc o tym, czy zgrzeszę jedząc mięso w piątek czy nie, ma decydować 300 km?
Inną sprawą jest zastanawiająca mnie forma postu... Dlaczego osoba, która za mięsem nieprzepada ma mieć grzech-a przecież będzie miała-gdy w piątek mięso zje? Natomiast zjedzenie np. słodyczy w piątek grzechem nie jest-chociaż przecież bardzo wskazane byłoby, gdyby taki słodyczowy łasuch zrezygnował ze słodyczy... jednak jak tego nie zrobi grzechu nie będzie.
Chodzi mi o czystą formalność, bo trochę dziwne wydaje mi się, gdyby o tym, czy mam grzech czy nie decydowały kilometry.... cZY nie powinno być na przykład nakazem Rzymu by w piątek "zrezygnować z czegoś, co daje nam przyjemność"?
Zachowana byłaby jedność w kościele i każdy rezygnowałby z czegoś, co wymagałoby od niego wysiłku.
Wiem, że to indywidualna sprawa i istotą postu jest ofiara.
Ale trochę dziwne wydaje mi się, że: wegetarianin, który uwielbia słodycze i je je w piątek nie ma grzechu. Ktoś, kto nie przepada za mięsem i również uwielbia słodycze- jeśli w piątek rezygnuje ze słodyczy, ale zje mięso ma lekki grzech.
Wydaje mi się to troszkę absurdalne.
Powtarzam, że chodzi mi tu o formalność tego zarządzenia.
Może najpierw przypomnę, że sytuacja, jaką mamy w Polsce jest zgodna z tą, jaką przewiduje prawo kanoniczne dla całego Kościoła. To w innych krajach sięgnięto po przewidzianą w prawie możliwość wyjątków....
Czy nie powinno być inaczej... Szczerze mówiąc nie wiem. Ja tam akurat mięso lubię i niejedzenie go w piątek jest dla mnie jakimś tam wyrzeczeniem. A ci, którzy go nie lubią zawsze mogą praktykować ducha pokuty w jakiś inny sposób. Nikt nikomu tego nie zabrania. A że tacy maja lepiej niż "mięsożercy"? Nie jestem pewien. Moim zdaniem właśnie brak postu zubaża. Człowiek nie ma okazji zobaczyć, jak czuje się głodny, nienasycony, nie mogący zjeść tego, na co ma ochotę... To ważne doświadczenie. Otwierające oczy na ubogich. I uczące skromności....
Co do zastąpienia piątkowej wstrzemięźliwości czymś innym... Zdaje się, ze jeśli nie będzie to konkret, to już niewielu w ogóle będzie cokolwiek robić. Ot, zrezygnuję w piątek z czekolady. Tyle że od jedzenia jej codziennie mnie, choć lubię pewnie by zemdliło. Więc dzień odpoczynku od niej i tak by mi się przydał.... Nie, lepiej już to mięso, a ci, którzy go nie lubią niech się martwią....
J.