Gość 24.08.2016 22:10

Szczęść Boże! Moje pytanie dotyczy spowiedzi. Chodzi mi głównie o to jak postąpić w przypadku gdy poznajemy chłopaka/dziewczyne. Spotykamy się w celu poznania charakteru, myślenia o życiu itp. Jak w każdym człowieku buzują w nas uczucia, emocje...dochodzi do pocałunków. Czy spowiedź jest najlepszym rozwiązaniem? Nie żałujemy tego, wiemy, że znowu do tego dojdzie. Co robic w takich sytuacjaćh? Jak to rozwikłać?

Odpowiedź:

Jednego w Twoim pytaniu brakuje. Odniesienia do Boga. Czy wiesz, że Bóg nie chce takich zachowań przed ślubem? Czy to uznajesz czy po prostu rezygnujesz z pełnienia Jego woli. Albo - tak stawiasz sprawę - On ma się dostosować...

Miłość do Boga jest najważniejszą "zmienną" w odpowiedzi na tak postawione pytanie. Jeśli jej nie ma, spowiedź oczywiście nie miałaby sensu. Ale skoro pytasz, pewnie, jest. No więc?

Jedną z częstych błędów jaki popełniają ludzie na swoich ścieżkach życia duchowego, jest uleganie pokusie bycia fair wobec Boga. Działa to mniej więcej tak: grzeszę, nie umiem zerwać z grzechem, albo z jakiegoś powodu nie bardzo chcę, to nie będę robić Boga w balona i przestanę się spowiadać. Uczciwe? Teoretycznie tak. Tylko że człowiek wszystko wtedy przegrywa. Nie chodzi przecież o to, by trwać w grzechu. To tak naprawdę zwycięstwo diabła. To on przez ową "uczciwość" osiąga swój cel: człowiek trwale odwraca się od Boga. Tymczasem chodzi też przecież o nasze zbawienie. Czy nie warto jednak mimo wszystko wracać do Boga?

W tym miejscu trzeba odróżnić dwie sprawy: przewidywanie, że się w grzech upadnie i że mało prawdopodobne jest inne wyjście oraz planowanie popełnienia grzechu. W tym pierwszym właśnie bardzo pomaga miłość do Boga. Wiem, że upadam, więc przypuszczam, że najpewniej znów się to zdarzy. Ale chcę być blisko Boga, nie chcę go obrażać swoimi grzechami. Dlatego chcę unikać okazji do grzechu, postanawiam jednak nie ulegać pokusie. Nawet jeśli to postanowienie jest słabe, naznaczone świadomością wysoce prawdopodobnej klęski, ale ważne, że jest, że człowiek chciałby żyć po Bożemu. Jeśli jednak człowiek stawia siebie ponad Bogiem, to faktycznie, żałować nie będzie. Bo cóż mu ten Bóg będzie zakazywał? On chce i koniec. 

Nie wiem oczywiście, która postawę prezentujesz. Moja rada brzmi więc tak: chodź do spowiedzi i mów też o swoim prawdopodobnym braku żalu, o przypuszczeniu graniczącym z pewnością, że znów ten grzech popełnisz. Każdorazowo poddawaj swój żal ocenie spowiednika. No i pamiętaj, że Bóg jest ważniejszy, niż faceci. Zwłaszcza tacy, którzy domagają się od swoich dziewczyn pocałunków na pierwszych czy drugich randkach...

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg