Waszwyrzutwaszegosuminia 06.11.2015 21:08
1.Kiedy opublikujecie rozmowę z osobą która nienawidzi swojego życia i nie została zaborcjonowana dla równowagi (ciągle wszędzie jest pełno tych co nie zostali zaborcjonowana i im się dobrze powodzi i tak pierzecie te mózgi)
2. Gdzie mam iść po rekompensatę pieniężną za to że przez prawie ćwierć wieku muszę żyć z rodzicami którzy maja ślub kościelny i doprowadzili mnie do tego że dzisiaj nie mam nic, ani nikogo ?
3. Kiedy przestaniecie krzyczeć żeby dawać pieniądze młodym zdolnym i pomyślicie o tych młodych nie zdolnych którzy też chcą mieć pieniądze i godnie żyć ?
4. Kiedy przestaniecie prać mózgi ludzią którzy tego nie chcą (chrzest) ?
5. Kiedy przyznacie że nie wszyscy mogą mieć dzieci i zaczniecie ich kastrować lub dacie im antykoncepcje i aborcę tym co są nieudolni i nie nadaja się na rodziców ?
Chrześcijaństwo nie jest religią niezmierzonej ilości nakazów, ale przede wszystkim nadziei. Byliśmy zdani na pastwę żywiołów świata, poddani śmierci. A Jezus Chrystus nas z tego wyzwala; obiecuje nam po tym życiu nowe, lepsze życie. Jeśli to prawda, to czy nie łatwiej żyć gdy się pamięta o niebie? I nie wydaje mi się, żeby to było oszustwo, a ja bym był wyprany z mózgu. Wręcz przeciwnie. Uważam, że gdybym mimo tylu wskazówek, że Bóg istnieje, że Chrystus mówił prawdę wiarę w Boga odrzucił, byłbym głupcem. Nie osądzam innych, mówię o sobie. Mógłbym chcieć uciec przed Bogiem, ale rozum i doświadczenie mówią mi, że On jest. I że jest dobry...
Z tego co piszesz wnoszę, że masz koło 25 lat, pretensje do Boga, pretensje do rodziców i dlatego też pretensje do całego świata, łącznie z tymi którzy są szczęśliwi. Nie wiem oczywiście co Cię spotkało. Być może doświadczony jak Ty pisałbym podobnie. Ale tak na rozum... Trochę to wszystko niesprawiedliwe...
Może po kolei...
1. Zamieszczamy czasem na portalu artykuły o ludziach, których rodzice wahali się, czy ich nie zabić, ale w końcu zdecydowali inaczej. Chcemy przez to pokazać, że aborcja może być zabijaniem całkiem fajnych ludzi. I takich, którzy mogliby być w życiu szczęśliwi. B jako argument przytacza się, ze i tak nie mieliby dobrego życia... Dlaczego Ty żyjesz? Widocznie masz żyć. Gdybyś nie zyła, nawet byś teraz pokrzyczeć nie mogła. Czyż istnienie nie jest skarbem? Trzeba tylko tak to wszystko poustawiać, żeby jako tako było. Ale jeśli masz 25 lat, to już wiele zależy od Ciebie...
2. Skoro masz 25 lat czas przestać obwiniać rodziców, a stanąć na własnych nogach.
3. Ależ my też krzyczymy, że trzeba dawać pieniądze także biednym-niezaradnym. W Kościele jest wielka instytucja, która się tym zajmuje, Caritas. I wiele innych mniejszych dzieł. Stypendia dla zdolnej, ale ubogiej młodzieży to tylko niewielka część działalności Kościoła na tym polu. Ale...
Znałem kiedyś kilka dziewczyn z domu dziecka. Na starcie, to znaczy już dorosłe opuszczając dom dziecka, dostawały mieszkanie i równowartość kilku moich miesięcznych pensji. O ile wiem, większość z nich to dziś klientki pomocy społecznej. Czemu? Bo nie ma takich pieniędzy, których by nie można wydać i doprowadzić się do nędzy. BY się utrzymać trzeba mieć regularne wpływy. A do tego zazwyczaj trzeba pracować. Nawet zarabiając niewiele ma się już coś, a nie nic. Ot, cała tajemnica.
4. Rozumiem, że jesteś niewierząca. To co CI przeszkadza, że Cię kiedyś ksiądz troszkę oblał wodą? Czy rodzice nie kąpali Cię co dzień? Takie to straszne? No bo skoro uważasz się za niewierząca, to chrzest nie ma znaczenia, prawda?
5. Nie od portalu Wiara.pl. ani od Kościoła zależy, kto może mieć dzieci a kto nie. Reguluje to biologia. A Kościół zabrania małżeństwa tylko tym, którzy do jego zawarcia są niezdolni. W sumie to bardzo trudno z góry ocenić, kto będzie dobrym a kto złym rodzicem. Jedni, dobrze się zapowiadający, nie zdadzą egzaminu. Inni, choć wydawało się, ze się nie nadają, wyrobią się i będą rodzicami świetnymi. Twój pomysł z zabranianiem niektórym posiadania dzieci nie jest najszczęśliwszy... No i przede wszystkim pamiętaj; skoro masz koło 25 lat, to czas samemu pokazać coś ciekawego, a nie obwiniać o wszystko rodziców.
J.