Gość 18.10.2015 21:16
Witam.Od wakacji angażuję się w pomoc przez internet.Zaczęło się od podpisywania petycji,potem zaczęłam porozumiewać sie np.z amnesty international i wysyłałam meile do więzień,gdzie więźniowie są bardzo źle traktowani.Najbardziej leżało i lezy mi teraz na sercu to,aby ludzie skazani na śmierć i torturowani wiedzieli że są organizacje które mogą o nich walczyć,żeby nie żyli w rozpaczy.Jezus przecież też był w więzieniu przed śmiercią,tak to rozumiem i chcę pomagać.Ale ostatnio pisząc do ambasady Arabii Saudyjskiej sobie odpuściłam,bo to mnie bardzo stresowało.Postanowiłam się modlić i resztę zawierzyć Panu Jezusowi,dodam że jestem bardzo nieśmiałą ale wrażliwą młodą osobą.Mam dużo pytań w związku z tym:
1.Czy powinnam porozumieć się ze spowiednikiem zanim będę coś robić (byłoby to dla mnie stresujące)
2.Pan Jezus powiedział do św.Faustyny że do nawrócenia grzeszników potrzeba ofiary i że nasze czyny miłosierdzia liczą sie bardziej niż modlitwa.Czy to znaczy,że Pan Jezus nie może po prostu nawrócić tych różnych oprawców bo mają wolną wolę i nie może uratować tych więźniów często niewinnych przed torturami i śmiercią
3.Czy powinnam wchodzić na różne fora gdzie ludzie piszą jak można sie zabic i próbować im coś tłumaczyć czy zadzwonić na policję czy to gdzieś zgłosić czy w ogóle zostawić to w spokoju bo bardzo to stresujące?Czy sama ufna modlitwa za ludzi z myślami samobójczymi może w tym wypadku pomóc?
4. Od jakiegoś czasu nie potrafię się zbytnio cieszyć,stresuję się i obwiniam że czegoś nie robię,że ktoś moze zginąć,że mogłabym kogoś pocieszyć.Wylewam nerwy na mojej rodzinie potem idę do Komunii bo to z emocji czasem trudno wytrzymać to napięcie oni nie zdają sobie sprawy gdzie ja muszę pisać jak bywa to stresujace a dodatkowo mam klasę maturalną i jakimś cudem mam same 4 i 5 a poświęcam czas tej działalności może to znak że muszę to robić dalej(ostatnio odpoczywam od tego) pozdrawiam
1. Spowiednik jest przede wszystkim od jednania nas z Bogiem, kiedy już zgrzeszyliśmy. Owszem, czasem można Go też spytać o inne sprawy, ale przede wszystkim trzeba ciężar decydowania co robić a czego nie robić wziąć na siebie. Nie można wisieć na spowiedniku. Trzeba samemu stanąć na nogi. Dlatego radziłbym, by samemu w sumieniu rozstrzygać, co robić bo jest dobre, a czego nie robić, bo byłoby złe. Bez tego, bez tej umiejętności, trudno żyć. Na pewno to, że zdecydowałaś się nie pisać do ambasady Arabii Saudyjskiej w sprawie jakiegoś więźnia nie jest grzechem. A już na pewno nie ciężkim. Pan Jezus też teoretycznie mógł pomóc niejednemu niewinnie więzionemu. A tego nie robił...
2. Nie potrafię jasno postawić granicy między tym, na ile Bóg może człowieka zmusić, by był dobry, a na ile musi pozwolić mu wybierać samemu. To prawda, że Bóg może wszystko. Ale też prawdą jest, że szanuje nasze wolne wybory. Ile lamp może nam zapalać, byśmy w końcu dostrzegli, ze zło jest złem? Gdy człowiek ma zamknięte oczy, to zapalenie kolejnych nic nie da. Trzeba je najpierw otworzyć. Bóg to potrafi, ale nie zawsze tak zaraz robi. Nieraz człowiekowi pozwala błądzić. Nawet jeśli ktoś na tym cierpi. Boża sprawiedliwość nie rozciąga się przecież jedynie na to życie. Dotyczy przede wszystkim wieczności. Niewinnie krzywdzonemu Bóg na pewno doznane krzywdy wynagrodzi. Tak, często dopiero po śmierci. nawiasem mówiąc jest o tym między innymi mowa w 8. błogosławieństwach...
3. Modlitwa za chcących popełnić samobójstwo na pewno wystarczy. Wielu nie jesteś w stanie pomóc. Nawet zawiadamiając policję. Zresztą, pewnie policja o takich forach też wie. Problem pewnie też w tym, że na takich forach pisze tylu takich, którzy tylko chcą w ten sposób zwrócić na siebie uwagę, że nie sposób tam wyłuskać takich, którzy w najbliższych godzinach faktycznie spróbują się zabić. Jako osoba wrażliwa jesteś tez pewnie podatna na różnorakie manipulacje. Uważaj wiec z tym pomaganiem. Żeby jeszcze ci to nie zaszkodziło. Bo widzisz...
Przy całej wyrozumiałości jaką mam dla samobójców jedno nie ulega da mnie wątpliwości: każdy człowiek jest sam odpowiedzialny za swoje czyny. Samobójca też. Owszem, jeśli ktoś się nad kimś znęca, może ponosić winę za to, ze ktoś targnął się na swoje życie. Ale zwyczajny zjadacz chleba na pewno nie jest winny temu, ze ktoś się nad kimś znęca albo ze ktoś się chce zabić. Nie ponoszę odpowiedzialności za czyjeś decyzje. Bo nie mam na nie wpływu. Zwyczajnie nie da się za innego zdecydować. Koniec, kropka.
4. Już wcześniej napisałem: Bóg jest wszechmocny, a nie pomaga natychmiast wszystkim krzywdzonym uwolnić się od krzywdzicieli. Nie chciej być lepsza od Niego. Wcale nie musisz wchodzić na internetowe fora i pomagać wszystkim połamańcom. Już lepiej by było, gdybyś skoncentrowała się na pomaganiu tym, którzy w Twoim otoczeniu jej potrzebują. Nie ma takich? Mają mało poważne problemy? No właśnie. Ale tym ludziom, z którymi masz realny kontakt w razie czego jesteś w stanie jakoś pomóc. Choćby dobrym słowem. Komuś, kto pisze na internetowym forum, w bardzo ograniczonym zakresie. Odpuść to sobie...
J.