Gość 28.06.2015 19:13

Szczęść Boże,
Chciałam zapytać, czy planowanie grzechu ciężkiego również jest grzechem ciężkim, gdy jednak ostatecznie zdecydujemy, że nie popełnimy tego grzechu. Proszę mi odpowiedzieć, czy w moim przypadku mógł to być grzech ciężki? Chodzi o sytuację sprzed pół roku temu, gdy przed Świętami Bożego Narodzenia przystąpiłam do spowiedzi. W związku z tym, że mam skrupuły, obawiałam się, że zgrzeszę ciężko i nie będę mogła przystąpić w Święta do Komunii. W dodatku zdawałam sobie sprawę, ze do kościoła pójdę z mamą, więc jeżeli nie przystąpię do Komunii, dla mamy będzie to dziwne(mama nie wie o tym, ze mam skrupuły). Nie byłam pewna, czy przypadkiem nie popełniłam grzechu ciężkiego(miałam bluźniercze myśli, fantazje erotyczne i podniecenie, nie chciałam tego, ale nie jestem pewna, czy w którymś momencie te myśli nie były moje) i wtedy pomyślałam, że mimo wszystko przystąpię do Komunii, nawet jeżeli byłby to grzech ciężki, a w najbliższą niedzielę po Świętach przystąpię do spowiedzi i zapytam, czy nie popełniłam świętokradztwa. Ostatecznie nie poszłam na tę samą mszę, co mama i nie przystąpiłam do Komunii. Teraz pytanie - czy popełniłam wtedy grzech ciężki? Bo nie spowiadałam się jeszcze z tego(przed poprzednimi spowiedziami nie wydawało mi się, że to był grzech ciężki, bo ostatecznie nie popełniłam świętokradztwa, a nawet nie jestem pewna, czy byłam wtedy w stanie grzechu ciężkiego), a jednak myślałam, że jeżeli to będzie świętokradztwo, to się później wyspowiadam. Chociaż z drugiej strony, gdybym miała pewność, że popełniłam grzech ciężki, to nie sądzę, żebym planowała przystąpienie do Komunii Św.

Odpowiedź:

Ogólnie rzecz biorąc uważam, że w Twoim przypadku grzechu nie było...

Planowanie grzechu jest grzechem, o ile do planowanego czynu dojdzie. Jest też, jeśli do niego nie dojdzie z przyczyn obiektywnych. Np. planowałem ukraść samochód, a ktoś go ukradł przede mną. W pozostałych przypadkach mówimy raczej o pokusie. Gdy do zła nie dochodzi, bo zmieniamy postanowienie, nie ma grzechu. Dlaczego? Bo staje się jasnym, że decyzja nie była ostateczna, że dopuszczaliśmy możliwość jej zmiany. Czyli że była pokusa, nie decyzja o grzechu...

W Twoim przypadku mogłoby się wydawać, że w grzechu przeszkodziła Ci obiektywna przyczyna: nie byłaś razem z mamą na Mszy. Ale to nie tak. Ty w ogóle tego grzechu Komunii świętokradzkiej nie chciałaś. I ucieszyłaś się, że byłyście na innych mszach. Było w Twoim postanowieniu o świetokradzkiej komunii "jeśli". To nie była decyzja, ze zgrzeszysz. To był lęk, że jeśli okoliczności nie pozwolą, to nie będziesz miała odwagi się pokusie oprzeć. A nie decyzja, ze chcesz zgrzeszyć...

To tak, jakby człowiek sobie myślał: gdyby ktoś zabił moje dziecko, to ja bym go tez zabił. Ale nic takiego się nie dzieje. Dziecko żyje i ma się dobrze. Czy można powiedzieć, ze ten rodzic planuje zabójstwo? Przecież on sam nie wie, jak naprawdę by postąpił....

U Ciebie jest jeszcze jedna okoliczność sprawiająca, ze nie można mówić o grzechu świętokradztwa. Otóż wcale nie byłaś pewna, czy popełniłaś grzech ciężki i czy faktycznie nie powinnaś pójść do komunii. Normalnie to mając wątpliwości nie należałoby przystępować do Komunii. Ale Ty walczysz ze skrupułami! Żelazną zasadą stosowaną wobec skrupulatów jest, że wszystkie wątpliwości maja rozstrzygać na swoją korzyść. Bo gdyby naprawdę popełnili grzech ciężki, to nie mieliby wątpliwości, a byliby tego pewni. Rozumiesz?

Więc nie martw się. Wszystko jest dobrze. Napiszę jeszcze raz to, co często piszę osobom borykającym się ze skrupułami. Nie kieruj się strachem (przed Bogiem) ale rozumem (trzeźwo oceniając swoje czyny). I pamiętaj, ze Bóg jest dobry. Daleko mu do bycia złośliwcem, który tylko czeka na pretekst, by człowieka oskarżyć o zło. Zaufaj jego miłości. I porzuć pychę myślenia, że doprowadzisz się do stanu,w którym będziesz idealna i Bóg będzie musiał Cię kochać... Nie bez powodu tak często powtarza się, ze Bóg kocha grzeszników.

J.

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg