Bolek 26.05.2015 11:32
Szczęść Boże, witam serdecznie,
Mam pytanie, na które nie potrafiło odpowiedzieć mi kilku znajomych księży. Od tego pytania zaczęły się moje poważne wątpliwości odnośnie wiary. Na dzień dzisiejszy przewrotnie sam siebie określam jako "praktykujący, nie wierzący". Mam 30 lat i pochodzę z katolickiej rodziny, parę lat temu założyłem własną, mam żonę i dziecko. Od pewnego czasu czuję, że coraz bardziej tracę wiarę w Boga. Powód to powracające pytania o naturę Boga i Jego relacje z otaczającym nas światem. O ile nigdy nie miałem problemu z pogodzeniem ewolucjonizmu z kreacjonizmem, to zupełnie nie rozumiem roli Boga i zbawienia w kontekście wszechświata. Mamy XXI wiek i coraz więcej wiemy o wszechświecie, o tym jak powstał, jak jest zbudowany, jak wygląda najbliższe otoczenie planety Ziemia. Wiemy, że w skali wszechświata jesteśmy czymś mniejszym i mniej znaczącym niż ziarnko piasku na pustyni. Jak zatem rozumieć, że Bóg objawił się akurat na planecie Ziemia, w Galaktyce Drogi Mlecznej, w Supergromadzie Panny itd. Czy Jezus oddał życie tylko na Ziemi, czy objawił się w inny sposób u innych mieszkańców wszechświata. Idąc dalej - jak Ziemianie powinni się ustosunkować do "obcych" w kwestii wiary w Boga - nawracać ich? (z czystego matematycznego rachunku prawdopodobieństwa jest pewne, że w innych częściach wszechświata też musi istnieć biologiczne życie - może są to proste mikroorganizmy, może coś na kształt zwierząt, a może mniej lub bardziej zaawansowane istoty rozumne). Wiem, że te pytania mogą brzmieć absurdalnie, ale głównym problemem jest to, że objawienie Boże opisane w Biblii jest wybitnie antropocentryczne, co więcej wszystko wygląda tak, jakby Izrael był "pępkiem świata". Nawet uczniowie Jezusa zastanawiali się poważnie, czy powinni nawracać pogan. A co z tymi, o których nie mieli nawet pojęcia? Pomińmy "kosmitów", wystarczą inni ludzie spoza basenu morza Śródziemnego, choćby mieszkańcy starożytnych Chin, czarnej Afryki czy obu Ameryk. Rozumiem, że kształt Biblii zależy od okoliczności i czasów w jakich powstawała, ale nie mogę pogodzić się z tym jak mały obecnie wydaje się Bóg na tle tego, co wiemy o otaczającym nas świecie. No chyba, że w dalszym ciągu uznamy, że Jerozolima jest centrum świata, a Ziemia centrum wszechświata. Tylko, że trochę to smutne... Nie wiem, jak mogę uwierzyć? Bardzo bym chciał.
1. Najpierw może drugie pytanie, to dotyczące Ziemian... Jeśli czytać Pismo Święte (11 pierwszych rozdziałów Księgo Rodzaju) to widać, że z początku Bóg chciał być Bogiem wszystkich. Ale ludzie coraz bardziej się od Niego oddalali. Dlatego zmienił taktykę: wybrał Abrahama, a potem pochodzący od niego naród. Mały i lichy w porównaniu z innymi narodami. Dlaczego? Żeby Izrael nie przypisywał swoich zwycięstw sobie ale by naprawdę przekonał się, że jest w niebie Bóg, który wszystko może. Nawet pozwolić im mieszkać bezpiecznie między Egiptem, a zmieniającymi się cywilizacjami Międzyrzecza (Mezopotamii). I ten naród, przekonany o istnieniu Boga, miał przyciągnąć do tego Boga inne narody. W sumie tak się stało: z Boga Izraela Bóg stał się Bogiem wszystkich. To znaczy tych, którzy w niego wierzą...
Co z tymi, którzy w Niego nie mieli szans uwierzyć, bo umarli przed Jezusem albo o Nim nie słyszeli? Kościół uczy o zstąpieniu Jezusa do piekieł. Czyli otchłani. Na ikonach zmartwychwstania często przedstawia się Jezusa, który wyciąga z grobu Adama I Ewę. Czyli przedstawicieli całej ludzkości. I taki właśnie jest sens tej prawdy wiary: kto bez własnej winy nie wierzy w Jezusa, może być zbawiony. A o winie czy jej braku rozsądza Bóg, nie my...
2. Kosmici....Odpowiadający osobiście wątpi w istnienie pozaziemskich cywilizacji. A mówienie w tym względzie o rachunku prawdopodobieństwa uważa za mocno naciągane. Bo rachunek prawdopodobieństwa zawsze operuje czymś takim, co można nazwać częstością występowania takiego czy innego zjawiska. Np. wyrzucenie trójki na kostce do gry zdarza się raz na sześć rzutów. Na tej podstawie możemy uznać, że mało prawdopodobne jest, że ktoś rzucił kostką 600 razy i ani raz trójki nie wyrzucił. Ale skąd niby wiadomo, jaka jest częstość występowania we wszechświecie cywilizacji? Co to znaczy, ze taka musi istnieć? Gdybyśmy mieli np 3 cywilizacje we wszechświecie, to mierząc odległość między nimi - np między jedną a druga byłoby 1oo lat świetnych, a drugą a trzecią 200 lat świetlnych -moglibyśmy powiedzieć, że w odległości kolejnych 100, 200 a może trzystu lat świetlnych powinna być jakaś kolejna cywilizacja. Byłoby to jakieś prawdopodobieństwo. Ale skoro na razie nie znamy żadnej innej, to skąd buńczuczne twierdzenia, że muszą być? Jak tą częstotliwość występowania cywilizacji w świecie ocenić? Na jakiej podstawie?
Nawet jednak gdyby istnieli kosmici, Bóg stał się człowiekiem. Nie kosmitą. I zbawiając człowieka zbawił cały świat, więc pewnie wszystkich innych. Jeśli istnieją. Czemu Bóg miałby akurat nami się tak interesować? No właśnie. To podkreśla teologia. Jak ważny dla Boga jest człowiek.Ale dopóki człowiek nie uświadamia sobie, że Bóg mógłby wybrać sobie wiele innych stworzeń, bo wiele rożnych mógłby powołać do istnienia, to ta prawda jakoś słabo do niego dociera. I jest zastanawianie się, co ci teologowie wygadują, jaki ważny dla człowieka, skoro mu nie pomaga w wielu ziemskich sprawach...
J.