Gość 26.09.2014 20:06

Mam taką refleksję, i spostrzeżenie analogii, nie wiem czy słuszne właśnie, więc pytanie:
Islamiści wierzą, że Bóg oczekuje od nich mordowania wyznawców innych religii, które są dla nich cudze, fałszywe, pogańskie i niszczenia „zła cywilizacji zachodniej”. Widzą wzór w tym, że Bóg Starego Testamentu, Bóg Żydów kazał niszczyć i podbijać narody pogańskie, by oni mogli wejść do ziemi obiecanej.
Czy wierzenie, że Bóg takiej walki oczekuje (ogólnie walki w jakimś celu podboju, krwistej, z przemocą, ale świętej walki i wspomaga w takiej walce), bo wzór był w tych dawnych dziejach Starego Przymierza, starego prawa, tylko że wtedy to miało cel wychowawczy dla Nowego Przymierza, wychowywania ludu wybranego do nowego przymierza, dla całego świata – czy takie wierzenie, że Bóg tego oczekuje (teraz, dziś) nie jest błędem, polegającym jakby na kopiowaniu tego świętego podbijania, krwistego prawa, oko za oko ząb za ząb, które było w Starym Testamencie, ale przeznaczone tylko dla Żydów, dla narodu wybranego. Widzę jakby takie przeświadczenie o takim krwistym prowadzeniu ku „wyższemu celowi” u Islamistów ekstremalnych, a nawet w świętych Inkwizycjach, a nawet u Hitlera, który podobno wierzył, że jest wybrany przez Boga i w ogóle mówił „Gott mit uns” i szedł podbijać świat w „wyższym celu” wprowadzenia dominacji rasy panów i ku zabiciu Żydów, bo jak mu się wydawało Bóg tego oczekiwał, tego podboju, i był z nim – jakby to miało być symbolem podboju Starotestamentowego, który prowadzi do ziemi obiecanej jakiejś.
Czy odpowiadający widzi jakby tę analogię, to usprawiedliwianie rozlewu krwi w wyższym celu – które, tak jak w tych przykładach pokazałem, miało miejsce ogólnie w naszej erze (po Chrystusie) – bo chodzi o świętą wojnę i że Bóg tego oczekuje? Czuję, że jest to błędne rozumienie, bo Pan Jezus uczył o nie czynieniu zła bliźniemu i nadstawianiu policzka, a krwistość Starego Testamentu w świętych podbojach w wykonaniu Narodu Wybranego była konieczna i rzeczywiście to wtedy jakby Bóg walczył.

PS. Odnośnie tego dbania o dobro bliźniego i nie czynienia zła bliźniemu, zastanawiam się jaki mógł być inny sposób niż spalenie heretyka na stosie, jeśli to może była jedyna opcja na okazanie mu dobra, troska o dobo dla niego – jego życie wieczne. Nie przejmowanie się heretykiem i pozwalanie mu błądzić mogłoby być niebezpieczne dla niego i dla otoczenia i mogłoby być właśnie okazaniem zła jednemu i drugiemu…(?). Ale coś słyszałem, że kościół jednak czuje się winny tych inkwizycji. Dlaczego? Czy był to jednak błąd tamtych chrześcijan? Jak rozumieć ten problem?

Dziękuję za odpowiedź.

Odpowiedź:

Człowiek nie jest Bogiem. Tylko On może decydować o czyimś życiu czy śmierci. I jeśli zechce komuś odebrać życie, to może to zrobić na dziesiątki innych sposobów, a nie posługiwać się w tym celu ludzkimi rękami. Przecież powiedział nam, żebyśmy nie zabijali, nie tak? No to trzeba Go słuchać.

I jedynym wyjątkiem jest tu obrona konieczna. Czyli obrona przed jakimś większym złem, niż zabicie człowieka. Np. obrona przed zabiciem dwóch ludzi.

J.

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg