Gość 12.04.2014 15:30
Przed ślubem moi rodzice obiecali nam, że nie będą się wtrącać w nasze małżeństwo (argumentując tym, że mają własne, negatywne doświadczenia, ponadto to grzech). Co prawda nie mówią nam wprost co powinniśmy robić bądź nie (chyba tylko tak rozumieją wtrącanie się), ale presja i ciągłe dobre rady (róbcie co chcecie ALE my wiemy najlepiej) zatruwaja nam życie. Nie są to życzliwe porady, ale takie, że jak robię inaczej to mam poczucie winy (po pierwszej ciąży z tego powodu miałam depresję). Ponadto, ciągle, przy każdej możliwej okazji(bez wyjątku, a spotykamy się bardzo często, bo mieszkamy bliziutko) mówią o kolejnym dziecku, jakby to było coś naturalnego i tylko kwestią czasu było kiedy się urodzi. O wszystkim mówią tak jakbym co najmniej w ciąży była. Owszem, chcemy mieć kiedyś kolejne dziecko, ale czy nie jest to nasza z mężem sprawa a nie rodziców?? Czy mogę powiedzieć rodzicom żeby się nie wtrącali w tej kwestii? Inne sprawy jakoś przełknę, już się chyba uodporniłam, ale tu się czuje jakby nam do łóżka wchodzili :( Jak im to powiedzieć żeby ich za bardzo nie urazić (inna sprawa, że uważają, że dzieci nie mają prawa zwrócić uwagę rodzicom)
Cóż powiedzieć.... Na moje oko jest to przypadek tzw toksycznych rodziców. I trzeba tu jasno powiedzieć:kiedy ktoś założył własną rodzinę, jest samodzielny, nie ma obowiązku słuchać rodziców. Może wszystko zrobić zgodnie z tym, co sam uważa za dobre i słuszne. Bo należy już do swojego męża/żony, nie rodziców...
Oczywiście starszym rodzicom ciągle należy się szacunek. Ale na pewno nie musi się on wyrażać w posłuszeństwie. A uwagi? Proponowałbym się nimi nie przejmować. To znaczy nie na tyle, by z ich powodu mieć jakieś poczucie winy.. Trzeba kierować się własnym rozumem, własnym sumieniem, tym co uzgadniacie z mężem. Rodzice nie maja prawa za was decydować. Nawet jeśli nie jest to wprost rozkazywanie, ale jakaś bardziej subtelna forma perswazji...
J.