Agnieszka 13.02.2014 13:33

Jak mam się zachowac w stosunku do rodziców ?
Nie jestem ideałem ale zawsze starałam sie nie robic kłopotów moim rodzicom. To ja zawsze byłam ta spokojna 9 w odróznieniu od siostry z którą zawsze były kłopoty - zupełnie jak przypowiesc o synu marnotrawnym). Zawsze siostrze pomagało sie, mi nie bo ciągle słyszałam, ze dam sobie rade. Upłynęło sporo lat, rodzice zestarzeli sie ( maja swoje sprawy i zycie) i co : mnie dalej nie zauwazają jako córki ( mam meza i dzieci a oni sie w ogóle nimi nie interesuja, jakby ich nie było). O mnie ( i moim męzu) pamietaja tylko jak trzeba IM POMOC. Pomagałam ciagle ale juz mam dosc. Czuje sie wykorzystana i nie mam juz siły. Rodzicei "ciągle" narzekają jak są schorowani ( przyznaje - są) - czuje się tak, jakby obwinniali mnie za starosc. Dodam, ze pomagam im jak moge , bo uwazam ze to normalne ale ONI dalej nie zachowuja się w stosunku do mnie( i mojej rodziny) jak rodzice i dziadkowie. Dodam, ze rodzice zyją w separacji ( kazdy ma nowego/nowa partnerke) i jak przychodza np. swieta to dosłownie ulatniają sie ze swoimi partnerami - mnie i mojej rodziny nigdy do siebie nie zaprosili.
Mam juz tego dosc 9 moj maz tez), nie mam juz sily i co najgorsze, to wiem , ze nie chce sie z nimi widziec , bo moje widzenie z nimi polega tylko na : wysłuchaniu stekan, zabraniu do lekarza, podwiezieniu gdzies............jak wszytko załatwią to ulatniaja się. Nie mam juz siły "utrzymywac tan szacunek do rodzica" , przebaczam im to co zle zrobili ( a jest tego sporo ale nie chce o tym pisac) ale wiem, ze juz im wiecej nie potrafię pomagac, bo po prostu JA NIE MAM JUZ SIŁ.
Czy to grzech ?
Błagam , pomocy bo juz nie mam siły. Chce po prostu juz ich nie widywac, bo juz naprawde nie mam sił ( wyssali je ze mnie). Moja siostrę w ogóle "nie mecza" - jezeli juz to ciągle jej pomagaja, bo jest samotną matką ( ja NIESTETY nie - wiec nie trzeba mnie wysłuchac, przytulic czy po prostu pocieszyc czasami).

Odpowiedź:

Strasznie trudno poradzić w takiej sprawie coś konkretnego...

Problem "toksycznych rodziców" to nie wydumki. Istnieje naprawdę. Ale... Czwarte przykazanie obowiązuje zawsze. Zwłaszcza gdy się już usamodzielniło, a rodzice potrzebują pomocy. Tyle że nie znaczy to, że trzeba robić wszystko, czego oczekują...

Zapewne ani Ty, ani mąż nie potraficie w tej chwili spojrzeć na sprawę obiektywnie. Ja też. Dlatego warto chyba porozmawiać z kimś, kto tę sytuacje lepiej zna. I posłuchać co poradzi.

W tej chwili to radziłbym jakiś umiar w kontaktach z rodzicami. Dawać im tyle, ile naprawdę potrzebują, a nie ile oczekują. Jakaś "pokazówka" w stylu odwołania spotkania, wymówienia się od wizyty jakimiś obowiązkami (nie chodzi o to by kłamać, ale by nie być powolnym narzędziem ) czy coś podobnego pewnie by nie zaszkodziły. Chodzi o to, by rodzice zauważyli, ze masz swoje życie i to, że im pomagasz nie jest żadną normą. Skoro są samodzielni, nie możesz ich we wszystkim wyręczać. Zwłaszcza że wymaga to kontaktów z ich nowymi partnerami.

Jeszce raz powtórzę: nie chodzi o to, by kontakty zerwać, ale by je ograniczyć. Sęk w tym, ze nie liczyłbym na to, że rodzice kiedyś zrozumieją. Zapewne za mocno się przyzwyczaili, że jest jak jest. Stanąć na własnych nogach w tym wieku może im być bardo trudno...

 

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg